Korespondencja z Salzburga
Witold Gombrowicz, gdy zdecydował się na rejs do Argentyny w sierpniu 1939 roku, a wielu jego przyjaciół nie czuło zbliżającej się wojennej katastrofy – powiedział, że Polacy nie rozumieją tego, co czytają w gazetach. Władimir Sorokin, jeden z najważniejszych rosyjskich pisarzy, autor „Zamieci” wystawionej prapremierowo na Festiwalu Salzburskim (koprodukcja z Düsseldorf Schauspielhaus i grupą Kirill & Friends) ma podobną intuicję jak Gombrowicz.
„Zamieć” Sorokina na Festiwalu Salzburskim
Przebywał na festiwalu teatralnym w Permie, gdy ku zdziwieniu wszystkich gwiazd i gości ślad po nim zaginął. Gdy wrócił po czterech dniach, a zaskoczeni przyjaciele pytali, co się z nim stało – odpowiedział: „Jak to, nie czytaliście gazet? Putin ogłosił, że wraca po kadencji Miedwiediewa na urząd prezydenta. Właśnie sprzedałem mieszkanie w Moskwie i kupiłem w Berlinie”. Sorokin od dawna przez putinistów był postrzegany jako wróg, zorganizowano nawet na niego zamach – ciężarówka zepchnęła z drogi motocykl, którym jechał na daczę.
Te historie opowiedziała mi Agnieszka Lubomira Piotrowska, która „Zamieć” przetłumaczyła dla Wydawnictwa Czarnego. Od siebie dodam, że gazety umie też czytać Kirił Serebrennikow. Były dyrektor Centrum Gogola w Moskwie też mieszka obecnie w Niemczech, a pośrednią wypowiedzią na temat tego, co czeka Putina i Rosję w najbliższych czasach jest jego film pokazany niedawno w Cannes „Zniknięcie Josefa Mengele” – o tym, jak „anioł śmierci” z Auschwitz, uniknął odpowiedzialności za zbrodnie, żyjąc kilka dekad po wojnie w Ameryce Łacińskiej.
Serebrennikow w roli Mengele obsadził Augusta Diehla, znanego m.in. z „Bękartów wojny” Tarantino, ale też roli Wolanda w ostatniej, antyautorytarnej ekranizacji „Mistrza i Małgorzaty”, która w drodze na ekrany w 2024 r. z trudem ominęła rafy putinizmu w Rosji i została tam uwięziona bez szansy na światową premierę.