Zniesienie przez Chiny ograniczeń w podróżowaniu i ostateczne luzowanie pandemicznych obostrzeń może ożywić światowy rynek detaliczny artykułów luksusowych. Jednak chińscy konsumenci mogą zachowywać się inaczej niż przed pandemią, gdy chętnie podróżowali do innych krajów w celu luksusowych zakupów. Choć zniesienie obowiązku kwarantanny po przyjeździe sprawiło, że sprzedaż międzynarodowych biletów wzrosła o 200 procent dzień po zniesieniu tego wymogu, to jednak Chińczycy tłumnie odwiedzają jednak przede wszystkim miasto Sanya na wyspie Hainan, która ma status specjalnej strefy ekonomicznej.

Czytaj więcej

Luksus wraca do Chin. To juz koniec covidowej recesji?

- Wielka Brytania jest dość daleko i trudno kupić bilety. W Sanyi możemy być, kiedy tylko chcemy – powiedział Reutersowi Yu Shunxiao, który twierdzi, że wcześniej robił zakupy tylko w londyńskim Harrodsie.

Analitycy uważają, że trzyletni okres zamkniętych granic sprawił, że zamożni chińscy konsumenci przyzwyczaili się do kupowania importowanych artykułów luksusowych bliżej domu lub podróżując do prowincji mających status specjalnych stref (w których można dokonać zakupów bezcłowych). Co oczywiście nie oznacza, że wszyscy z tej grupy konsumentów będą tak robić.

- Część wróci do pierwotnej konsumpcji zagranicznej sprzed Covid. Ale myślę, że rynek lokalny będzie również ważny dla większości marek – powiedział Reutersowi Jonathan Yan z firmy konsultingowej Roland Berger w Szanghaju.

Czytaj więcej

Louis Vuitton otwiera w Szanghaju sklep z meblami i AGD. Lampka za 25 tys. zł

Otwarcie chińskich granic było długo wyczekiwane przez luksusowe marki. Liczą one na to, że boom w turystyce wyjazdowej z Chin przyniesie im podobnie wysoką sprzedaż, jak post pandemiczny szał zakupów w USA i Europie.

Na razie chińscy konsumenci, korzystając z dni wolnych z okazji Nowego Roku Księżycowego, wypełnili szczelnie wolnocłowe centra handlowe w mieście Sanya w prowincji Hainan. To właśnie tam postanowili zaopatrzyć się w luksusowe kosmetyki czy torebki.