Kiedy skończył trzecią z czterech rund turnieju był liderem przed doświadczonym Ryanem Foxem z Nowej Zelandii. Grali na pięknym polu Mount Juliet Golf & Spa Hotel w Thomastown (hrabstwo Kilkenny), w całej Irlandii znanym jako Mount Juliet, z tradycjami sięgającymi 1927 roku.
Ta finałowa runda okazała się dla Polaka najlepsza – 66 uderzeń (sześć poniżej normy pola), w sumie wynik 268 (-20) i trzy uderzenia przewagi nad Foxem na ostatnim, osiemnastym greenie. Do tej przewagi doszedł po niezwykłym finiszu. Był punkt za Nowozelandczykiem cztery dołki przed końcem, ale wtedy zagrał birdie-birdie-eagle-par (cztery zyskane uderzenia), jego główny rywal takiego ataku nie wytrzymał, choć w sumie zagrał jeszcze lepszą rundę – 64.
– Szczerze mówiąc, to dla mnie ogromna ulga. W tym roku kilka razy byłem blisko zwycięstwa, wreszcie otworzyłem drzwi, za którymi spełniają się marzenia. Dla takich chwil codziennie trenujemy. Zamierzam pójść dalej. To tylko kolejny krok kariery. Oczywiście jestem ogromnie podekscytowany tym, co osiągnąłem w Irlandii, to wspaniała historia. To było niewiarygodne uczucie, zwłaszcza tak dobre uderzenie na ostatnim dołku. Jestem bardzo dumny z siebie, z pracy mojego caddiego. I bardzo, bardzo szczęśliwy – mówił reporterowi telewizyjnemu chwilę po sukcesie, odebraniu pucharu i czeku na milion dolarów (po przeliczeniu: 974 605,92 euro).
Historia kariery Polaka, to historia zdobywania kolejnych szczytów w golfie zawodowym. Po studiach i grze w golfa na uczelni w East Tennessee, w 2016 roku ruszył na podbój świata. Siłą rzeczy zawsze jest pierwszy – pierwszy wygrał turniej w drugiej lidze europejskiej Challenge Tour, pierwszy zagrał w wielkoszlemowym US Open, pierwszy raz w igrzyskach olimpijskich (w Tokio), jest pierwszym, który zdobył kartę najwyższej ligi na kontynencie europejskim – DP World Tour (kiedyś European Tour).