Nowe oblicze golfa. Przedstawia Tiger Woods

TGL, czyli nowa liga golfowa organizowana przez Tigera Woodsa oraz Rory’ego McIlroya, wchodzi w styczniu na rynek wydarzeń sportowych. Pokaże stary sport po nowemu i ma być śmiałą odpowiedzią technologii na wyzwania czasów.

Publikacja: 04.11.2023 11:09

Pomysł pojawił się w sierpniu ubiegłego roku, a dziś można już stwierdzić, że TGL faktycznie wystart

Pomysł pojawił się w sierpniu ubiegłego roku, a dziś można już stwierdzić, że TGL faktycznie wystartuje i spełni wiele, a może nawet wszystkie złożone obietnice. Przede wszystkim w Palm Beach Gardens na Florydzie stanął wreszcie budynek, który ugości zawody

Foto: Materiały Prasowe

Pomysł ogłoszono w sierpniu ubiegłego roku. Wydawało się wówczas, że chodzi głównie o powstrzymanie działań LIV Golf, a więc ligi powstałej za pieniądze saudyjskiego funduszu inwestycyjnego, która przyciągnęła wiele sław golfa, oferując ogromne kontrakty indywidualne oraz liczone w dziesiątkach milionów dolarów nagrody, niespotykane w dziejach dyscypliny. Woods ani McIlroy nie dali się skusić. Obaj pozostali wierni PGA Tour, ale podjęli też działania, by innym golfistom – w domyśle: równie odpornym na saudyjskie pokusy – dać szansę zarabiania po nowemu tak, by nie dezorganizować normalnego cyklu rozgrywek profesjonalnych i, przy okazji, stworzyć świeży produkt przyciągający nowych widzów, zwłaszcza młodego pokolenia.

Gwiazdorzy stworzyli więc wespół z Mikiem McCarleyem, doświadczonym menedżerem telewizyjnym, byłym szefem NBC Sports i Golf Channel, firmę TMRW Sports, która zajęła się zamianą idei w konkret, czyli – w pierwszej kolejności – budową dedykowanego sprawie supernowoczesnego obiektu, w którym pod dachem postawiono ogromny symulator golfowy i stworzono obszar do wirtualnej krótkiej gry i puttowania. Przewidziano także trybuny na 2 tys. miejsc, aby widzowie mogli z bliska zobaczyć najlepszych golfistów świata w akcji.

Golfiści na podsłuchu

Istotą pomysłu jest zorganizowanie na symulatorze – we współpracy z PGA Tour – zwartych, cyklicznych telewizyjnych rozgrywek drużynowych z udziałem gwiazd golfa oraz pokazywanie ich „na żywo” w dobrym czasie antenowym w poniedziałkowe wieczory, podczas gdy standardowe turnieje PGA Tour i innych lig są rozgrywane od czwartku do niedzieli, więc konfliktu nie ma. W każdych wzięłoby udział sześć drużyn. Ich rywalizacja ma trwać tylko dwie godziny, ale za to w światłach reflektorów, z dodatkowymi atrakcjami w postaci rozmów z uczestnikami (wszyscy będą mieli podpięte mikrofony) i bieżących komentarzy – wszystko po to, aby golf w wirtualnej wersji był atrakcyjny dla oglądających i nie zabierał im więcej czasu niż transmisje telewizyjne innych popularnych dyscyplin.

Czytaj więcej

Adrian Meronk wygrał turniej DP World Tour w Andaluzji

Dziś można już stwierdzić, że TGL faktycznie wystartuje i spełni wiele, a może nawet wszystkie złożone obietnice. Przede wszystkim w Palm Beach Gardens na Florydzie stanął wreszcie budynek, który ugości zawody. Zbudowano go na terenie campusu Palm Beach State College. Otrzymał nazwę SoFi Center od szyldu sponsora, czyli firmy zajmującej się cyfrowymi finansami osobistymi.

Na powierzchni ponad 23 tys. metrów kwadratowych są już miejsca dla publiczności. Pojawi się wspomniany gigantyczny symulator z ekranem wielkości 19,5 na 14 m (20 razy większy niż standardowy). Jest też przestrzeń na krótką grę obejmująca trzy bunkry z piaskiem i trzy wirtualne greeny (obszary krótko przystrzyżonej trawy) o wymiarach 4,6 na 8,2 m. Można rzec, że całość zajmie mniej więcej obszar boiska piłki nożnej albo czterech boisk do koszykówki. Nad obiektem powstała ponadto kopuła chroniąca przed niespodziankami meteorologicznymi, a na zewnątrz przewidziano dwa place, na których będą organizowane rozrywki przedmeczowe dla kibiców.

Parada mistrzów

Format rywalizacji, poza ogólnymi sugestiami, pozostaje tajemnicą. McIlroy obiecał, że będzie to „unowocześniona wersja meczu” i jeszcze nikt czegoś takiego nie widział. Wiadomo natomiast, że sezon zasadniczy TGL 2024 będzie liczył 15 odcinków, po których nastąpią półfinały i finał. Zawody otwarcia zaplanowano na poniedziałek 9 stycznia, druga runda odbędzie się już tydzień później. Prawa telewizyjne na całość zabawy mają w Stanach Zjednoczonych ESPN oraz ESPN+.

Organizatorzy podpisali już umowy z 24 golfistami z PGA Tour na grę w pierwszym sezonie. Oprócz oczywistej obecności Woodsa i McIlroya uczestnikami ligi będą Jon Rahm, Collin Morikawa, Justin Thomas, Keegan Bradley, Matt Fitzpatrick, Lucas Glover, Shane Lowry, Justin Rose, Adam Scott, Wyndham Clark, Patrick Cantlay, Xander Schauffele, Max Homa, Cam Young, Tyrrell Hatton, Tommy Fleetwood, Rickie Fowler, Sahith Theegala, Tom Kim, Min Woo Lee, Billy Horschel oraz Kevin Kisner.

To śmietanka zawodowego golfa z USA, Azji, Australii i Europy – sześciu z dwunastu reprezentantów kontynentu podczas ostatniego zwycięskiego meczu o Puchar Rydera w Rzymie, siedmiu z pierwszej dziesiątki rankingu światowego, zwycięzcy (łącznie) 32 turniejów wielkoszlemowych, 224 turniejów PGA Tour i 119 w innych międzynarodowych cyklach rozgrywek). Od tej strony TGL w roku inauguracji na pewno nie zawodzi.

Drużynę stanowić będzie czwórka graczy, w każdym spotkaniu wystąpi zaś trzech, co da zainteresowanym możliwość dopasowania terminów do innych obowiązków oraz reagowania na wypadek ewentualnych kontuzji. Nie podano jeszcze składów oraz oficjalnych nazw drużyn, ich logotypów ani kadry zarządzającej, ale wiadomo już sporo o pięciu z sześciu grup właścicielskich, które będą finansować przedsięwzięcie.

Inwestorzy z NBA

W TGL uwierzył i pod szyldem Atlanta Drive GC – na razie – będzie miał drużynę golfową Arthur M. Blank, a więc twórca sieci handlowej Home Depot oraz właściciel Atlanta Falcons (NFL), Atlanta United (MLS) i PGA Tour Superstores. Ekipę TGL Boston finansują John Henry, Tom Werner, Mike Gordon i Fenway Sports Group mająca w portfolio Boston Red Sox (MLB), Liverpool FC (Premier League), Pittsburgh Penguins (NHL) oraz RFK Racing (NASCAR Car Series).

Drużynę Los Angeles Golf Club wspomagać będą Venus Williams, Serena Williams i jej mąż Alexis Ohanian (mający już żeńską drużynę piłkarską Angel City FC), znana amerykańska piłkarka Alex Morgan i jej mąż, piłkarz MLS Servando Carrasco, oraz była świetna golfistka Michelle Wie West. Za czwórką TGL New York staną pieniądze Stevena A. Cohena (właściciela New York Mets w MLB) i Cohen Private Ventures, wreszcie TGL San Francisco wesprze grupa, której przewodzą Marc Lasry’s Avenue Sports Fund (Marc Lasry to miliarder z rynku kapitałowego) i legenda NBA Stephen Curry. Współinwestorami będą też inni koszykarze NBA – Andre Iguodala i Klay Thompson.

Czytaj więcej

Europa odbiła golfowy Puchar Rydera

Ile wynoszą koszty prowadzenia drużyn oraz jakie przewidziano nagrody, jeszcze nie wiadomo, ale nazwiska inwestorów wskazują, że TGL nie będzie imprezą ubogą, zwłaszcza jeśli osiągnie spore wskaźniki oglądalności. Organizatorom przedsięwzięcia wydaje się zaś, że osiągnie je na pewno.

– Wszyscy wiemy, jak to jest być na stadionie piłkarskim lub koszykarskim, gdzie można oglądać każdą minutę akcji rozgrywającej się tuż przed tobą. Coś, co z natury nie jest możliwe w tradycyjnym golfie, będzie wyróżnikiem TGL i przypadnie do gustu nowemu pokoleniu fanów – twierdzi Woods.

– TGL wykorzysta atrakcyjność gry w golfa zespołowego w ekscytującym i przyjaznym środowisku, porównywalnym do siedzenia na widowni podczas meczu NBA. To będzie kolejna ewolucja profesjonalnego golfa – dodaje McIlroy.

Pozostaje poczekać do stycznia i wszystko zobaczyć, ucząc się nowego wyglądu golfowego świata powstałego za pomocą zaawansowanej technologii, a przy okazji dowiadując się, czym są Full Swing KIT Launch Monitor, Full Swing Simulator, wirtualne dołki golfowe, wirtualny caddie, wirtualne greeny oraz Gameplay System Architecture. Takie nastały czasy.

Pomysł ogłoszono w sierpniu ubiegłego roku. Wydawało się wówczas, że chodzi głównie o powstrzymanie działań LIV Golf, a więc ligi powstałej za pieniądze saudyjskiego funduszu inwestycyjnego, która przyciągnęła wiele sław golfa, oferując ogromne kontrakty indywidualne oraz liczone w dziesiątkach milionów dolarów nagrody, niespotykane w dziejach dyscypliny. Woods ani McIlroy nie dali się skusić. Obaj pozostali wierni PGA Tour, ale podjęli też działania, by innym golfistom – w domyśle: równie odpornym na saudyjskie pokusy – dać szansę zarabiania po nowemu tak, by nie dezorganizować normalnego cyklu rozgrywek profesjonalnych i, przy okazji, stworzyć świeży produkt przyciągający nowych widzów, zwłaszcza młodego pokolenia.

Pozostało 90% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Szachy
Święto szachów i hitowe transfery w Katowicach
Inne sporty
Magnus Carlsen wraca do Polski. Będzie gwiazdą turnieju w Warszawie
Inne sporty
Rosjanie i Białorusini na igrzyskach w Paryżu. Jak umiera olimpijski ruch oporu
Inne sporty
Rusza Grand Prix na żużlu. Bartosz Zmarzlik w pogoni za piątym złotem
Inne sporty
Polacy zaczynają mistrzostwa świata w cheerleadingu. Nadzieje są duże