Krajowy Plan Odbudowy dla Polski został w końcu, z rocznym opóźnieniem, zatwierdzony przez Komisję Europejską. W porównaniu z wersją KPO wysłaną do Brukseli w kwietniu 2021 r. zmieniło się ok. 10 proc. zapisów.
Pojawiły się m.in. zapowiedzi oskładkowania wszystkich umów cywilnoprawnych, a także wprowadzenia, po dogłębnych badaniach, tzw. jednolitej umowy o pracę. Takie propozycje oznaczają głęboką reformę rynku pracy i są zaskoczeniem dla pracodawców, bo nie były wcześniej konsultowane.
KPO przynosi też złe wieści dla posiadaczy samochodów spalinowych, ponieważ znalazła się tam zapowiedź podniesienia opłat rejestracyjnych (od IV kw. 2024 r.), a także nowego podatku w odniesieniu do aut zanieczyszczających środowisko (przepisy mają być gotowe najdalej w II kw. 2026 r.). Wysokość opłaty i podatku ma zależeć od poziomu emisji CO2, a rząd deklaruje, że ma to wspierać rozwój transportu niskoemisyjnego w miastach i na wsiach. Dodatkowo zachętą do przesiadania się do samochodów elektrycznych, które mają być przyszłością motoryzacji, ma być też przyspieszona amortyzacja tych drugich. Już dziś przy ich zakupie można skorzystać z rządowych dopłat.
Co wymusiła Bruksela
Problem w tym, że znakomita większość pojazdów jeżdżących dziś po polskich drogach to samochody z silnikami diesla i benzynowymi. Co więcej, średni wiek aut w naszym kraju to przeszło 15 lat, a zwłaszcza stare pojazdy emitują znaczne ilości CO2. Na razie wysokość nowego podatku nie jest jeszcze znana, ale z nieoficjalnych informacji „Rzeczpospolitej” wynika, że jego wprowadzenie było wymogiem Brukseli i Polska nie będzie „cisnąć” mocno właścicieli starych aut.