Reklama

Euro w Polsce w ciągu dziesięciu lat? Polacy są przeciwni

Ponad 62 proc. Polaków jest przeciw wejściu Polski do strefy euro w horyzoncie najbliższych dziesięciu lat, w tym przeszło 40 proc. zdecydowanie. Akcesji do eurolandu w ciągu dekady chce znacznie mniej badanych.

Publikacja: 31.12.2025 05:01

Euro w Polsce w ciągu dziesięciu lat? Polacy są przeciwni

Foto: Adobe Stock

Z tego artykułu się dowiesz:

  • Dlaczego większość Polaków sprzeciwia się wejściu Polski do strefy euro w najbliższych dziesięciu latach?
  • Jakie czynniki gospodarcze wpływają na nierealność akcesji Polski do eurolandu w najbliższych latach?
  • W jaki sposób brak woli politycznej oddziałuje na perspektywy wprowadzenia euro w Polsce?
  • Jakie ryzyka i korzyści związane są z ewentualnym przyjęciem euro przez Polskę?

1 stycznia 2026 r. lista krajów unijnych poza strefą euro ponownie się skurczy po tym, jak wspólną walutę oficjalnie przyjmie Bułgaria. Poza eurolandem, oprócz Polski, pozostają już tylko: Rumunia, Czechy, Węgry, Szwecja i Dania.

W ciągu najbliższych lat wejście Polski do strefy euro jest nierealne z kilku powodów. Po pierwsze: gospodarczych, związanych z kryteriami konwergencji. Polska jest objęta unijną procedurą nadmiernego zadłużenia, tym samym nie spełnia kryterium stabilności fiskalnej. Od 2022 r. nasz deficyt sektora finansów publicznych przekracza 3 proc. PKB i, zgodnie ze „Strategią Zarządzania Długiem na lata 2026-2029 r.”, w najbliższych latach nie będziemy nawet blisko tego poziomu. W 2025 r. dług wyniósł zapewne około 7 proc. PKB, w latach 2026-2028 ma sięgać 5,7-6,5 proc., a w 2029 r. spaść do raptem 4,7 proc.

Jak wynika z opublikowanego przez Ministerstwo Finansów tuż przed Świętami „Monitoringu Konwergencji z Unią Gospodarczą i Walutową”, zgodnie ze stanem na październik wciąż nie spełnialiśmy też kryterium stabilności cen i zbieżności stóp procentowych. Z kolei jako że złoty nie uczestniczy w Europejskim Mechanizmie Kursowym (ERM II), Polska nie wypełnia też kryterium kursu walutowego.

Reklama
Reklama

Domański: nie pracujemy nad przyjęciem euro

Po drugie, do przyjęcia euro nie ma woli politycznej. – Nasz rząd nie planuje i nie pracuje nad wdrożeniem euro w Polsce – mówił niedawno w Polsat News minister finansów i gospodarki Andrzej Domański. We wspomnianym „Monitoringu Konwergencji z UGW” Ministerstwo Finansów napisało, że „członkostwo Polski w strefie euro mogłoby stanowić źródło zaburzeń w gospodarce”. Polska od dziesięciu lat nie ma już nawet pełnomocnika rządu ds. wprowadzenia euro.

Sceptyczne wobec euro są też inne duże partie opozycyjne (m.in. PiS, Konfederacja), co uniemożliwia zmianę Konstytucji RP, konieczną do przejścia na euro. Przeciwny jest też prezes NBP, a jego zgody wymaga przystąpienie do mechanizmu ERM II. Kadencja Glapińskiego trwa do 2028 r.

Czytaj więcej

Krzysztof Adam Kowalczyk: Postanowienia noworoczne. Ściąga dla premiera Tuska

Blisko dwie trzecie badanych przeciw Polsce w strefie euro

W końcu po trzecie: do pożegnania ze złotym wcale nie spieszy się polskiemu społeczeństwu. Dobitnie świadczy o tym badanie IBRiS na zlecenie „Rzeczpospolitej” (zrealizowane w dniach 19-20 grudnia metodą CATI na ogólnopolskiej próbie 1068 osób). Zapytano w nim czy Polska w ciągu najbliższych 10 lat powinna przyjąć euro zamiast złotego. Twierdząco na pytanie odpowiedziało jedynie 28,5 proc. badanych (w tym 10,5 proc. zdecydowanie się z tym zgadza). Przeciwko wejściu do strefy euro było zaś ponad 62 proc. badanych, w tym aż blisko 44 proc. osób oponuje przeciw temu zdecydowanie. Jesteśmy więc bardzo daleko od społecznej zgody na euro.

Gwoli wyjaśnienia: założony w pytaniu ankietowanym horyzont dziesięciu lat dla przyjęcia euro to nie tylko czas na procedury (sama obecność w ERM II powinna trwać dwa lata) i „uporządkowanie” finansów publicznych, ale też dalszą konwergencję realną, czy wyrównywanie poziomu rozwoju gospodarczego. Zdaniem dr. hab. Łukasza Goczka z Wydziału Nauk Ekonomicznych Uniwersytetu Warszawskiego, przedwczesne przyjęcie euro to poważne ryzyko. – Wspólna polityka pieniężna nie jest dobrze dopasowana do gospodarki, która wciąż nadrabia dystans rozwojowy wobec bogatszych państw. Euro w Polsce mogłoby nasilić cykle boomów i załamań – szczególnie przy stałej od wielu rządów silnej stymulacji fiskalnej - a także osłabić konkurencyjność, jeśli inflacja w Polsce utrzymywałaby się powyżej poziomu, na który reaguje polityka EBC – wyjaśnia. Reasumując: wejście do strefy euro powinno nastąpić dopiero wtedy, gdy spełnione zostaną nie tylko formalne kryteria z Maastricht, lecz także warunki trwałej stabilności po utracie autonomii monetarnej, w tym wyższy poziom dochodów i głębsza integracja gospodarcza ze strefą euro.

Jak wynika z badania IBRiS, poparcie dla wprowadzenia euro rośnie wraz z wielkością miejsca zamieszkania (np. na wsi jest tylko 15 proc. zwolenników wspólnej waluty), ale nawet w dużych miastach, z powyżej 250 tys. mieszkańców, przewaga zwolenników euro w Polsce nie jest duża (48 proc. vs. 40 proc.). Co ciekawe, nawet wśród badanych z dyplomem przeważają osoby przeciwne rezygnacji ze złotego (50 proc. vs. 39 proc.).

Reklama
Reklama

Preferencje są też silnie uzależnione od preferencji politycznych. O ile wśród wyborców obozu rządzącego Polskę w strefie euro w ciągu najbliższej dekady (zdecydowanie lub raczej) widzi prawie 66 proc. badanych, o tyle wśród sympatyków partii opozycyjnych zaledwie 8 proc. (a 87 proc. jest przeciwnych).

Czytaj więcej

Scenariusze dla złotego. Co czeka polską walutę w 2026 roku?

Ryzyka i korzyści z euro w Polsce

– Mimo że 66 proc. wyborców koalicji rządzącej pozytywnie ocenia ideę wprowadzenia euro, ta robi niewiele, by unijnej waluty bronić – ocenia Tatała. – Przekonanie, że jest to temat niepopularny, sprawia, że większość polityków nie reaguje na niepoparte danymi zniechęcanie Polek i Polaków do euro – dodaje. Jak przekonuje, krytyka euro w Polsce ze strony partii opozycyjnych czy NBP opiera się wyłącznie na mitach. – Choć euro nigdzie nie doprowadziło do gwałtownego wzrostu cen, krytycy mówią o „eurodrożyźnie”. Choć to nie euro, lecz zła polityka gospodarcza doprowadziła do tak głębokiego kryzysu w Grecji, kryzys ten bywa z nim utożsamiany. Również suwerenność krajów członkowskich nie ucierpiała z powodu euro: w wielu przypadkach została wręcz wzmocniona, ponieważ marginalne z globalnej perspektywy waluty narodowe zostały zastąpione jedną z najważniejszych walut świata – uważa. 

– Przyjęcie wspólnej waluty może przynieść Polsce realne korzyści, zwłaszcza w handlu zagranicznym i finansach – komentuje dr hab. Goczek. - Ponad 60 proc. polskiego eksportu trafia do krajów strefy euro, więc eliminacja ryzyka kursowego i niższe koszty transakcyjne oznaczałyby tańszy kapitał oraz większą przewidywalność dla przedsiębiorstw – dodaje. Jednocześnie zwraca uwagę, że Polska gospodarka w ostatnich latach rozwijała się szybciej niż średnia strefy euro, w tym dzięki własnej polityce pieniężnej, która zapewniała większą elastyczność w okresach kryzysowych. – Model oparty na złotym okazał się skuteczny, co znajduje odzwierciedlenie w utrzymującym się społecznym poparciu dla zachowania własnej waluty – komentuje. W podobnym tonie wypowiada się dr Michał Możdżeń z Uniwersytetu Ekonomicznego w Krakowie. – Korzyści z przyjęcia euro są skoncentrowane przede wszystkim w ograniczaniu kosztów handlu międzynarodowego, które nigdy nie stanowiły przeszkody dla absolutnie gigantycznego wzrostu udziału eksportu i importu w polskim PKB w ostatnich dwudziestu latach – komentuje.

Materiał Partnera
76 proc. firm zrealizowało cele rozwojowe w 2025 r. – teraz czas na ochronę płynności finansowej
Finanse
Bankowe konsorcjum z Bankiem Pekao doda gazu polskiej energetyce
Finanse
Trump do Putina: Kopmy razem kryptowaluty w Zaporożu
Finanse
Odblokować energetyczne inwestycje
Materiał Promocyjny
Polska jest dla nas strategicznym rynkiem
Finanse
Grono rynkowych guru jest szerokie, a jego granice cały czas się poszerzają
Materiał Promocyjny
Podpis elektroniczny w aplikacji mObywatel – cyfrowe narzędzie, które ułatwia życie
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama