Przybywa doradców w NBP

Prezesowi banku centralnego doradza 15 osób. Oprócz tego w departamentach NBP na stanowisku doradcy pracowały 43 osoby

Publikacja: 02.02.2010 03:44

Od dłuższego czasu zainteresowanie zewnętrznych obserwatorów funkcjonowania Narodowego Banku Polskiego budzi liczba zatrudnionych tam doradców. W ostatnich dwóch latach pytania w tej sprawie do prezesa Sławomira Skrzypka kierowali posłowie Platformy Obywatelskiej.

Interesowali się jednak tym, ilu jest doradców prezesa, tymczasem od stycznia 2008 r. (czyli blisko rok od objęcia urzędu przez Skrzypka) w NBP istnieje również stanowisko „zwykłego” doradcy.

Z informacji przekazanych nam przez NBP wynika, że liczba doradców prezesa się zmniejsza. W 2000 r. – ostatnim, w którym bankiem kierowała Hanna Gronkiewicz-Waltz – w NBP istniało średnio 88 etatów doradcy prezesa. Na koniec 2006 r. – gdy swoją kadencję kończył Leszek Balcerowicz – doradcami prezesa było 14 osób. Ponieważ niektórzy byli zatrudnieni w niepełnym wymiarze godzin, etatów doradcy prezesa było mniej – 12,25.

Jak sytuacja wygląda obecnie? Liczba doradców prezesa wzrosła do 15, jednak pod względem liczby etatów mamy do czynienia ze spadkiem – do 11,93 etatu.

Doradcami prezesa najczęściej zostają znani ekonomiści. Zespołem doradców kieruje prof. Krzysztof Opolski z UW. Takie stanowisko mają np. Ryszard Bugaj, będący równocześnie doradcą prezydenta Lecha Kaczyńskiego, czy Wojciech Kwaśniak, były generalny inspektor nadzoru bankowego.

Mniej wiadomo natomiast na temat „zwykłych” doradców w NBP. „Stanowisko doradca w departamencie to stanowisko merytoryczne, nie wiąże się ze szczególnymi uprawnieniami ponad te, które posiadają pozostali zatrudnieni pracownicy, np. na stanowiskach głównego specjalisty” – przekazało nam biuro prasowe NBP. W końcu ubiegłego roku bank centralny zatrudniał na takim stanowisku 43 osoby, które pracowały na 37,46 etatu.

O ile pod względem uprawnień, formalnie rzecz biorąc, stanowisko „zwykłego” doradcy nie pozwala się odróżnić od innych pracowników, to odróżnia się na korzyść pod względem wysokości wynagrodzenia. Jak podał nam NBP, przeciętne wynagrodzenie na stanowisku doradcy wynosiło w ubiegłym roku 14,7 tys. zł. Z naszych informacji wynika, że to może być więcej od pensji przynajmniej niektórych osób zatrudnionych na stanowiskach dyrektorskich.

Stanowisko doradcy prezesa wiąże się jednak z wyższym uposażeniem. Średnio już w 2000 r. pozwalało zarabiać 13,2 tys. zł. Pod koniec kadencji Leszka Balcerowicza przeciętna płaca doradcy prezesa urosła do 16,1 tys. zł. Po trzech latach prezesury Sławomira Skrzypka średnie wynagrodzenie doradcy prezesa urosło do 21,3 tys. złotych.

Od dłuższego czasu zainteresowanie zewnętrznych obserwatorów funkcjonowania Narodowego Banku Polskiego budzi liczba zatrudnionych tam doradców. W ostatnich dwóch latach pytania w tej sprawie do prezesa Sławomira Skrzypka kierowali posłowie Platformy Obywatelskiej.

Interesowali się jednak tym, ilu jest doradców prezesa, tymczasem od stycznia 2008 r. (czyli blisko rok od objęcia urzędu przez Skrzypka) w NBP istnieje również stanowisko „zwykłego” doradcy.

Pozostało jeszcze 82% artykułu
Finanse
Warren Buffett przejdzie na emeryturę. Ma go zastąpić Greg Abel
Finanse
Berkshire ze spadkiem zysków, rośnie za to góra gotówki
Finanse
Polacy niespecjalnie zadowoleni ze swojej sytuacji finansowej
Finanse
Norweski fundusz emerytalny z miliardową stratą
Finanse
TFI na zakupach, OFE wyprzedają polskie akcje
Materiał Promocyjny
Między elastycznością a bezpieczeństwem