Pierwszy kongres w 2009 r. zgromadził ok. 3 tys. gości, a 300 prelegentów brało udział w debatach odbywających się w pięciu salach. Teraz trzydniowa impreza gromadzi dobrze ponad 6 tys. gości, a 700 panelistów uczestniczących w 100 sesjach tematycznych ma do dyspozycji 11 obiektów.
Globalny wymiar
– Nie bez powodu wydarzenie, którego piątą edycję rozpoczęliśmy, nazwaliśmy Europejskim Kongresem Gospodarczym (EEC). Od początku tworzenia imprezy zależało nam, by miała wymiar i charakter międzynarodowy. W tym roku mamy do czynienia z wyjątkową skalą reprezentatywności. Do Katowic przyjadą delegaci niemal z całej Europy. Co więcej, za sprawą konferencji towarzyszących, takich jak m.in. Forum Współpracy Gospodarczej Afryka-Europa Centralna, tworzymy w Polsce wydarzenie, jakie nie miało dotychczas miejsca na gospodarczej mapie Europy – mówi Wojciech Kuśpik, inicjator EEC, prezes grupy PTWP. W tym roku także zaplanowano drugie już forum poświęcone współpracy europejsko-chińskiej.
Śląską imprezę od początku wspiera prof. Jerzy Buzek – były premier i szef Parlamentu Europejskiego. Czy nie przeszkadza mu to, że w Polsce jest coraz więcej imprez biznesowych tego typu?
– Każde z takich spotkań jest inne, a im ich więcej, tym więcej współpracy i pomysłów! Dzisiaj modny jest tzw. networking. Instytucje, uczelnie, miasta łączą się ze sobą w sieci, co wzmacnia ich pozycję i możliwości działania. Powoduje synergię działań. Tak też jest w przypadku spotkań biznesowych organizowanych w różnych miejscach i o różnej tematyce. Dopóki przedsiębiorcy będą na nie jeździli, tak długo są potrzebne. Ważne jest też przełamanie uprzedzeń na styku przedsiębiorcy – politycy – przekonuje w rozmowie z „Rz" prof. Buzek.
– Nie ma dobrych i skutecznych regulacji w gospodarce bez wspólnej dyskusji polityków, naukowców i przedsiębiorców. Poza tym dla biznesu ważne są kontakty bezpośrednie. Chociaż mamy Internet, to kontrakty w londyńskim City nadal podpisywane są w czasie spotkań osobistych. I na spotkaniach takich jak EKG w Katowicach przedsiębiorcy cenią sobie to, że mogą ze sobą rozmawiać, nawet bardziej niż to, że mogą posłuchać dyskusji. Choć te ostatnie naprawdę bywają pasjonujące – dodaje były premier.