W piątek gościem specjalnym szczytu w dawnej stolicy carów będzie Władimir Putin. Chce pochwalić się zawartym dwa dni wcześniej megakontraktem na dostawy gazu z Chinami, a także zachęcić zachodnie koncerny do inwestowania w Rosji mimo kryzysu na Ukrainie.
– Jesteśmy gotowi do podjęcia szerokiej współpracy ze wszystkim partnerami, ale na warunkach rzeczywistej równości i brania pod uwagę interesów drugiej strony – napisał rosyjski prezydent do uczestników rozpoczętego w czwartek forum.
Niemcy też rezygnują
Najważniejszy szczyt gospodarczy w Rosji tym razem sukcesem jednak nie będzie. Z przyjazdu nad Newę już dwa tygodnie temu zrezygnowała pod naciskiem Białego Domu zdecydowana większość prezesów amerykańskich potentatów. W poniedziałek szefowie największych niemieckich koncernów zaproszeni zostali do urzędu kanclerskiego. Co prawda po spotkaniu rzecznik Angeli Merkel podkreślił, że „nie sugerowano żadnego rozwiązania", jednak ostatecznie do Petersburga nie przyleciało aż 20 z 33 szefów korporacji zza Odry, w tym Siemensa, E.ON. i Deutsche Banku.
– To jest bardzo zły sygnał dla Putina, bo bez wsparcia zachodnich koncernów rosyjskiej gospodarce bardzo trudno będzie się rozwijać – mówi „Rz" Erik Bergloef, główny ekonomista EBOR.
Nie chodzi tylko o symboliczny bojkot spotkania, w którym będzie uczestniczył Putin. Od początku roku wysokość kredytów udzielonych Rosji przez konsorcja zachodnich banków zmniejszyła się aż o 70 proc. Międzynarodowe rynki finansowe nie chcą też kupować ani obligacji rosyjskich przedsiębiorstw, ani rosyjskiego skarbu państwa.