Dotychczas to się nie udało, mimo że od kiedy w 1999 roku ONZ przejęła kontrolę nad prowincją, do Kosowa napłynęło około 11 mld dolarów międzynarodowej pomocy, zwłaszcza środków przesyłanych rodzinom przez kosowskich Albańczyków pracujących za granicą. Według ekspertów te miliardy zostały przejedzone.
Z powodu niepewnej sytuacji regionu pod międzynarodowym protektoratem zagraniczni inwestorzy trzymali się od niego z daleka. Według Banku Światowego bezrobocie sięga tam 45 procent, a 37 procent spośród 2 milionów kosowskich Albańczyków żyje poniżej granicy ubóstwa za około 1,5 euro dziennie. Kwitnie za to korupcja i zorganizowana przestępczość. Sytuację pogorszą jeszcze nałożone przez Serbię sankcje ekonomiczne.
Przez najbliższe lata Kosowo nie da sobie rady bez ogromnego zastrzyku środków z zagranicy; na czerwiec Bank Światowy i UE planują konferencję na temat pomocy dla nowego państwa. Wielkie nadzieje Kosowo wiąże ze swoimi złożami węgla brunatnego (szacowanymi na 15 mld ton), ołowiu i cynku (20 mld ton) oraz niklu (15 mld ton).