Po raz pierwszy regularna rada ministrów spraw zagranicznych UE odbyła się poza granicami Unii – w Kijowie. – Nie w obecnych, ale w przyszłych granicach UE – powiedział szef ukraińskiej dyplomacji Dmytro Kułeba, witając 27 ministrów, którzy przybyli do Ukrainy, lądując najpierw na terenie Polski. Ale polskiego ministra Zbigniewa Raua nie było – podobno z powodów zdrowotnych. Zabrakło też Łotysza – problemem są zawirowania w rządzie. I z zupełnie innych powodów Węgra. Tę ostatnią nieobecność należy traktować jako demonstrację niechęci wobec Ukrainy.
Coraz wyraźniej widać, że mapa najbardziej zdeterminowanych adwokatów Ukrainy w UE już nie dzieli się na przyjazny Wschód i nieco bardziej sceptyczny Zachód. To Polska wywołała zbożową wojnę z Ukrainą, łamiąc międzynarodowe porozumienia. Również Polska była przeciwna decyzji o przedłużeniu mechanizmu ochrony tymczasowej dla uchodźców z Ukrainy, który daje im legalny pobyt, prawo do pracy, opieki zdrowotnej i edukacji. Wreszcie to polski minister Robert Telus podawał ostatnio w wątpliwość naszą zgodę na rozszerzenie UE o Ukrainę, biorąc pod uwagę jej wielki sektor rolny, zagrażający rzekomo interesom polskiej wsi.
Czytaj więcej
Minister spraw zagranicznych Zbigniew Rau wyjaśniał w Polsat News, dlaczego nie uczestniczy w ważnym spotkaniu szefów MSZ państw wspierających Ukrainę w Kijowie.
Ale im dalej na Zachód, rośnie poparcie dla Ukrainy. Francja to dziś jeden z czołowych orędowników rozszerzenia UE, bo widzi w Ukrainie istotnego sojusznika dla jej idei silnej wojskowo Europy. Francuskie firmy szykują się do produkcji uzbrojenia w Ukrainie. A będzie więcej dwustronnej współpracy. – Do końca roku podpiszemy porozumienie o dwustronnej współpracy opiewające na trzy–pięć lat. Będzie tam wsparcie ekonomiczne, humanitarne, pomoc w odbudowie, wsparcie wojskowe i prawne – zapowiedziała w Kijowie Catherine Colonna, minister spraw zagranicznych Francji.
Spotkanie w Kijowie było symbolem, ale nie tylko. UE wykorzystała je, żeby pokazać, że będzie bezwarunkowo trwała przy Ukrainie. Również w czasach, gdy niepewna jest sytuacja w USA: zablokowano tam obietnice krótkoterminowego wsparcia finansowego dla Ukrainy. – Chcemy pokazać, że mamy dla Ukrainy długoterminowe gwarancje bezpieczeństwa. A najsilniejszą, jaką możemy zaoferować, jest członkostwo w UE. Na razie Ukraina jest kandydatem, ale idzie drogą w kierunku członkostwa – powiedział Josep Borrell, wysoki przedstawiciel UE ds. polityki zagranicznej i bezpieczeństwa. Obiecał w przyszłym roku kolejne 5 mld euro na pomoc wojskową dla Ukrainy, kontynuację szkoleń żołnierzy, które do końca roku obejmą 40 tys. osób, oraz współpracę przemysłów obronnych. Poza tym oczywiście wsparcie dla reform instytucjonalnych, w tym wymiaru sprawiedliwości, pomoc przy rozminowywaniu Ukrainy, wsparcie w jej przyszłej odbudowie.