Sport komercyjny przechodzi kryzys popularności. Spada oglądalność niemal wszystkich dyscyplin, od piłki nożnej przez lekkoatletykę po wszelkiej maści wyścigi. I choć światowe organizacje dwoją się i troją, starając się zmienić ów trend, to jak na razie przegrywają. Ratują się krótkimi formami, rozmaitymi partnerstwami i… filmami właśnie.
„F1: Film” powstał przy wydatnej pomocy Międzynarodowej Federacji Samochodowej za pieniądze wytwórni Apple Studios. Firma ta potrzebowała przeboju – prestiżowego sukcesu, który pozwoliłby jej dołączyć do grona branżowych potentatów. Dotąd wszystkie próby nakręcenia blockbustera kończyły się rozczarowaniem. Wielkim hitem nie był przecież „Napoleon” Ridleya Scotta ani też „Czas krwawego księżyca” Martina Scorsesego. Klapę zrobił thriller szpiegowski „Argylle” i kosztowna komedia romantyczna „Zabierz mnie na Księżyc”, nie mówiąc o dziesiątkach mniej znanych produkcji.
Dlatego właśnie „F1: Film” uchodzi za przejaw desperacji Apple’a. Rekordowy budżet – sięgający według niektórych źródeł aż 300 mln dolarów – otrzymali Jerry Bruckheimer, jeden z najbardziej doświadczonych producentów, oraz Joseph Kosinski, zaprzyjaźniony z nim reżyser mający na koncie „Top Gun: Maverick” (2022). Nie bez powodu. Panowie mieli powtórzyć tę samą historię, tylko zmieniając dekoracje. A więc opowiedzieć o konflikcie między starym wyjadaczem a młodym wilczkiem, a widzom zagwarantować emocje związane z obłędną szybkością. A gdzie można ją znaleźć jak nie w Formule 1?
Czytaj więcej
„F1” Josepha Kosinskiego z Bradem Pittem to brawurowo pokazane wyścigi Formuły 1.
Czy rywalizacja Brada Pitta i Joshuy Pearce'a to najważniejszy wątek „F1: Film”?
Stajnia wyścigowa Rubena Cervantesa (w tej roli Javier Bardem) przegrywa wyścig za wyścigiem. Jeśli jej zawodnicy nie wygrają do końca sezonu choćby jednych zawodów, zarząd sprzeda ją, a Ruben straci fortunę. Dlatego też mężczyzna – nie mniej zdesperowany jak Apple Studios – zwraca się z prośbą o pomoc do Sonny’ego Hayesa (Brad Pitt). Ten zaś jest starym wyjadaczem, ale też rozbitkiem życiowym. Zapowiadał się na genialnego kierowcę o niesamowicie agresywnej technice jazdy, ale po tragicznym wypadku na długie lata wycofał się z rywalizacji. Majątek przegrał w kasynach, stracił przyjaciół, a teraz sypia w swoim vanie i ściga się na mniej znanych imprezach.