Duma Państwowa Federacji Rosyjskiej przyjęła we wtorek projekt uchwały wzywającej prezydenta Władimira Putina do uznania niepodległości samozwańczych Donieckiej i Ługańskiej Republiki Ludowej. Projekt rezolucji złożyli w styczniu deputowani Komunistycznej Partii Rosji. Za przyjęciem uchwały głosowało 351 parlamentarzystów, przeciw było 16, jedna osoba wstrzymała się od głosu. Doniecka Republika Ludowa i Ługańska Republika Ludowa to nieformalne byty, utworzone przez prorosyjskich separatystów w ukraińskim Donbasie, gdzie od 2014 roku trwa konflikt między ukraińską armią a separatystami.
Pytany o sytuację związaną z koncentracją wojsk rosyjskich przy granicy z Ukrainą Tomasz Szatkowski, ambasador RP przy NATO, powiedział w Polsat News, że "na razie jest za wcześnie, żeby odtrąbić koniec kryzysu". - Dlatego z uwagą będziemy śledzili rozwój sytuacji wokół Ukrainy - dodał.
Czytaj więcej
- Poszły wczoraj dobre sygnały, że jakby następowała deeskalacja grożącego konfliktu. Mam przekon...
W kontekście rezolucji Dumy ambasador został zapytany, czy sytuacja nie skończy się tym, że Ukraina zostanie zmuszona do zaakceptowania "tego rodzaju żądań Rosji". - Krok Dumy wydaje się być jednym ze scenariuszy w całym wachlarzu opcji, jaki posiada Władimir Putin. Zobaczymy, jaką ścieżką postanowi pójść - skomentował. - Niewątpliwie uznanie niepodległości tych quasi-państewek byłoby pogwałceniem suwerenności i integralności terytorialnej Ukrainy, tym razem w sferze prawnej i politycznej, i musielibyśmy na to reagować w tej sferze - oświadczył.
Tomasz Szatkowski został zapytany, w jaki sposób świat Zachodu mógłby zareagować na uznanie przez Rosję niepodległości republik Donieckiej i Ługańskiej w sytuacji, gdy Ukraina jest członkiem OBWE, ale nie należy do NATO. - Kroki społeczności międzynarodowej powinny się wówczas koncentrować w tych sferach, politycznej i prawnej, ewentualnie ekonomicznej - czyli sankcje - powiedział ambasador Rzeczypospolitej Polskiej przy Organizacji Traktatu Północnoatlantyckiego.