Właśnie to jednak grozi Powiernictwu Polskiemu. Wszystko za sprawą wyroku niemieckiego sądu w sprawie zainicjowanej przez niemiecki Związek Wypędzonych i jego szefową Erikę Steinbach.
Działające od 2005 r. Powiernictwo Polskie powstało w reakcji na ich wystąpienia. Poniosło jednak procesową porażkę w Niemczech i okazuje się – ale to już wina raczej Polaków niż Niemców – że ten jeden wyrok może zakończyć działalność polskiego stowarzyszenia.
Chodzi o proces o ulotki, jakie Powiernictwo Polskie rozesłało do najważniejszych instytucji państwowych, osób i mediów w Niemczech, z wizerunkiem Steinbach stojącej w jednym rzędzie z żołnierzem Waffen-SS i germańskim wojownikiem oraz z podpisem będącym parafrazą słów Adolfa Hitlera.
Niemieckie sądy zasądziły 50 tys. euro na rzecz Steinbach i ok. 60 tys. zł kosztów procesu. Teraz chodzi o grożącą stowarzyszeniu egzekucję. Gdański Sąd Okręgowy (stosując rozporządzenie Rady (WE) nr 44/2001 z 22 grudnia 2000 r. w sprawie jurysdykcji i uznawania orzeczeń sądowych oraz ich wykonywania w sprawach cywilnych i handlowych) stwierdził niemal automatycznie wykonalność tego orzeczenia co do kosztów.
– Nie zamierzam płacić. Nie dziwię się stronie niemieckiej, ale nadużyła ona procesu o ochronę dobrego imienia Steinbach, aby nas finansowo nękać – powiedziała „Rzeczpospolitej" Dorota Arciszewska-Mielewczyk, poseł PiS, szefowa Powiernictwa Polskiego.