Informując o wczorajszym wyroku, portal OKO.press przypomina, że chodzi o trzy wypowiedzi w telewizji. W maju 2018 r., komentując na antenie Polsat News wyniki irlandzkiego referendum ws. liberalizacji prawa aborcyjnego, Godek tłumaczyła: "Irlandia nie może być określana jako kraj katolicki, jeżeli tam premierem jest zadeklarowany gej, który obnosi się ze swoją dziwną orientacją (...) swoje zboczenie, publicznie, ludziom". Pytana, czy jeśli ktoś jest osobą homoseksualną, to jest "zboczeńcem", odparła: "To jest zboczony, tak".
Z kolei w 2019 r. Godek stwierdziła, że "homoseksualizm bardzo często idzie w parze z pedofilią" i dlatego "homolobby jest zainteresowane seksualizacją dzieci". Powiedziała też, że "geje chcą adoptować dzieci, bo chcą je molestować i gwałcić, takie są fakty".
Tymi wypowiedziami poczuło się obrażonych 16 działaczy środowiska LGBT+. Ich pozew rozpatrywał Sąd Okręgowy w Warszawie. W styczniu 2021 r. oddalił powództwo w całości i obciążył powodów kosztami postępowania. Jak poinformował pełnomocnik Kai Godek "sąd zgodził się z naszym stanowiskiem, że powodowie nie mają legitymacji czynnej w sprawie, ponieważ żadna z wypowiedzi Kai Godek do nich się nie odnosiła", gdyż miały charakter generalny.
W ocenie sądu, osoby LGBT+ to grupa nieskończona i choć Kaja Godek przekroczyła granice wolności wypowiedzi, a jej słowa należy ocenić zdecydowanie negatywnie, to prawo cywilne ich nie chroni. Sąd powołał się przy tym na utrwaloną linię orzeczniczą, zgodnie z którą dobra osobiste mogą zostać naruszone, gdy nienawistna wypowiedź skierowana jest pod adresem konkretnych osób albo ściśle określonej grupy. Sąd poradził też skarżącym, aby szukali sprawiedliwości "w innych systemach prawnych”.
Czytaj więcej
W wykazie prac sejmowych znajduje się m.in. obywatelski projekt dotyczący zmiany ustawy z dnia 24 lipca 2015 r. - Prawo o zgromadzeniach oraz niektórych innych ustaw.