Gdy w marcu dr Anthony Fauci, główny epidemiolog USA, szacował, że z powodu Covid-19 może zginąć 100, a nawet 240 tysięcy ludzi, sceptycy oskarżali go o sianie paniki. Okazuje się, że dr Fauci nie przesadzał. Teraz eksperci przypuszczają, że do końca roku liczba ofiar w Stanach Zjednoczonych może sięgnąć 300 tysięcy.
Obecnie choroba wywoływana przez koronawirusa jest drugą – po zawałach serca – największą przyczyną zgonów w Stanach Zjednoczonych – podaje Instytut Metryk i Ewaluacji Zdrowia przy University of Washington.
To też więcej niż liczba amerykańskich ofiar w pięciu wojnach: koreańskiej, wietnamskiej, w Iraku, Afganistanie i Zatoce Perskiej.
W ostatnich tygodniach Ameryka odnotowuje jednak mniej zachorowań niż w latem, gdy epicentrum pandemii znajdowało się na południu oraz zachodzie kraju i dziennie wirusa diagnozowano u ponad 60 tysięcy osób. Obecnie dzienne statystyki wskazują na 40 tysięcy osób, ale liczba ta rośnie, w miarę jak pandemia nabiera rozpędu na Środkowym Zachodzie. Wcześniej wirus paraliżował głównie skupiska miejskie, teraz rozprzestrzenia się z podobną siłą w rejonach poza nimi. Ogniskami zachorowań są też ośrodki uczelniane.