Tak orzekł wczoraj Trybunał Konstytucyjny (sygnatura akt K 25/13). Sprawę zainicjował rzecznik praw obywatelskich. Uznał, że ośrodki dawców szpiku muszą zbierać od nich samych za dużo wrażliwych danych osobowych. Ustawa transplantacyjna w art. 16 ust. 3 wymienia takie dane jak imię i nazwisko, datę i miejsce urodzenia, adres miejsca zamieszkania i numer PESEL. W rejestrach ośrodków są też informacje o antygenach zgodności tkankowej dawcy oraz wskazanie instytucji, która dokonała badania antygenów. Dane te ośrodki przekazują do krajowego rejestru dawców szpiku. Ireneusz Wróblewski, dyrektor zespołu prawa konstytucyjnego w Biurze RPO, wskazywał, że ośrodek nadaje każdemu dawcy indywidualny kod i on wystarczy do tego, by dobrać jego szpik do szpiku odpowiedniego biorcy.
– Tak szeroki zbiór danych osobowych może paść czyimś łupem. Dane z rejestrów wyłudzają osoby, które podszywają się pod przedstawicieli administracji publicznej – mówił dyrektor Wróblewski. Jego zdaniem szczególnie niebezpieczna jest informacja o adresie dawcy, bo można go odnaleźć i uczynić z niego towar ludzki. Znane są na świecie przypadki porywania i więzienia takich osób po to, by stale dostarczały krwi – mówił dyr. Wróblewski. ? Trybunał Konstytucyjny nie przychylił się do jego argumentów. Uznał, że przepisy ustawy są zgodne z konstytucją, bo ochrona życia i zdrowia biorców szpiku jest ważniejsza niż prawo do prywatności dawców. A tak duży zbiór danych osobowych jest potrzebny, by dawcę skojarzyć z biorcą.
– Dzięki tym informacjom można odróżnić dwóch dawców, którzy w rejestrach mają to samo imię i nazwisko – podkreśliła wczoraj sędzia Sławomira Wronkowska-Jaśkiewicz.
Trybunał uznał jednak, że przepisy ustawy transplantacyjnej są niekonstytucyjne w zakresie, w jakim dają ministrowi zdrowia wgląd do tych rejestrów. Oglądać je powinno tylko Centrum Organizacyjno-Koordynacyjne do Spraw Transplantacji ?Poltransplant prowadzące rejestr.