Minister energii Miłosz Motyka podczas debaty „Polski hard case transformacji energetycznej”, w trakcie Europejskiego Forum Nowych Idei w Sopocie, zwrócił uwagę, że transformacja energetyczna nie powinna budzić lęku. Należy ją postrzegać jako proces, który w Polsce trwa od lat i obejmuje wszystkie poziomy – od dużych spółek energetycznych po obywateli.
W ocenie ministra kluczowym kierunkiem na kolejne lata jest rozwój magazynowania energii i lepsze wykorzystanie istniejącego potencjału wytwórczego. Szef resortu energii wskazywał, że transformacja nie wynika jedynie z regulacji unijnych, lecz z przesłanek ekonomicznych – ponieważ czysta energia jest po prostu tańsza, stabilniejsza i tworzy nowe miejsca pracy.
Priorytety państwa
Zaznaczał też, że priorytetem państwa powinno być uproszczenie procedur i skrócenie czasu realizacji inwestycji energetycznych, aby przyspieszyć proces zmian. Dodał, że powodzenie transformacji zależy od skutecznej koordynacji i decyzyjności instytucji publicznych oraz od tego, by hasło „bezpieczeństwo energetyczne” realnie przekładało się na działania, a nie jedynie na dyskusje konferencyjne.
Według szacunków zaprezentowanych podczas panelu same tylko grupy Orlen i Enea planują wydać na dekarbonizację i rozwój sieci odpowiednio 180 mld zł (Orlen) oraz około 70 mld zł (Enea, w tym 40 mld na sieci dystrybucyjne i 30 mld na OZE i magazyny) do 2035 roku. Do tego dochodzi luka wytwórcza szacowana na 10–15 GW, którą trzeba będzie wypełnić nowymi, niskoemisyjnymi źródłami. Problem w tym, kto i w jaki sposób poniesie koszt takich inwestycji.
– Grupy energetyczne powinny i muszą pełnić rolę służebną dla polskiej gospodarki – mówił Sławomir Staszak z Orlenu, wskazując, że celem nie jest dekarbonizacja sama w sobie, lecz utrzymanie konkurencyjności polskiego przemysłu. – My, jako duże podmioty poradzimy sobie z tym. Pytanie, jak sobie poradzi z tym gospodarka? – pytał retorycznie.
Inne spojrzenie przedstawił jednak Grzegorz Onichimowski z PSE, zwracając uwagę na rekordowe wyniki EBITDA sektora energetycznego w porównaniu z resztą gospodarki. – Powinniśmy zmierzać w kierunku, w którym energetyka jest serwisem dla reszty gospodarki – apelował, przestrzegając jednocześnie przed nadmiernym oparciem systemu na subsydiach.
Transformacja ma także wymiar konkretnych, pozytywnych zmian społeczno-gospodarczych, które już następują. Jak wskazywał podczas dyskusji marszałek województwa pomorskiego Mieczysław Struk, sam tylko rozwój morskiej energetyki wiatrowej może stworzyć w regionie nawet 30 tys. nowych miejsc pracy. Nie są to tylko deklaracje, a realne procesy – w Gdańsku uruchomiono już największą w Europie halę produkującą wieże dla morskich farm wiatrowych, a lokalne stocznie, jak Grupa Remontowa czy Stocznia Crist, rozwijają specjalizacje obejmujące budowę jednostek serwisowych dla farm offshore. Powstaje nowy, zaawansowany technologicznie przemysł.
Dokąd zmierza rynek
Spór o rolę energetyki prowadzi wprost do pytania postawionego przez moderatorkę panelu, Monikę Gruźlewską, dyrektorkę Polskiego Towarzystwa Energetyki Cieplnej – dokąd zmierzamy na rynku energii? Odpowiedzi na to pytanie były zróżnicowane.
W trakcie panelu ujawniły się nieco odmienne stanowiska w kwestii tego, na jakich zasadach ma się opierać przyszły system energetyczny. Minister energii Miłosz Motyka opowiedział się jednoznacznie po stronie rynku.
– Wolałbym mówić o efektywności niż o kolejnych systemach wsparcia. Ja jestem zwolennikiem rynku – stwierdził, argumentując, że kluczem jest ograniczenie marnowania energii, a nie tworzenie nowych mechanizmów wsparcia. W jego ocenie proces transformacji nie powinien być traktowany wyłącznie jako oczekiwania Brukseli, lecz wynika on z racjonalnych przesłanek: bezpieczeństwa, uniezależnienia od importu paliw kopalnych i rozwoju krajowej gospodarki.
Potrzebne wsparcie
Z kolei Sławomir Staszak przestrzegał, że bez rynku mocy i innych form wsparcia inwestycje w kluczowe dla bezpieczeństwa elektrownie gazowe nie mają ekonomicznego sensu. – Jeżeli produkcja i zużycie takiej elektrowni jest między 4 a 6–7 proc. na potrzeby rynku mocy, to oczywistym jest, że z samej tylko takiej produkcji nie jest w stanie utrzymać się elektrownia, której CAPEX przekracza 3 mld zł – argumentował.
Grzegorz Onichimowski, prezes PSE Polskich Sieci Elektroenergetycznych, w odpowiedzi na pytanie dyrektorki Moniki Gruźlewskej, czy faktycznie mamy do czynienia z „hard casem”, zaapelował o zmianę narracji. – Mówimy cały czas o transformacji, a tak naprawdę powinniśmy powiedzieć o elektryfikacji – przekonywał prezes PSE. Jego zdaniem proces ten napędzają trzy czynniki: fizyka („energia elektryczna to najbardziej efektywny pośrednik”), ekonomia („walka o to, jaka technologia jest najtańsza, już dawno się rozstrzygnęła i są to odnawialne źródła energii”) oraz geopolityka („nie chcemy zależeć od dostawców paliw kopalnych”). Jego zdaniem słowa „Zielony Ład” i „transformacja” zostały skutecznie skompromitowane w wojnie informacyjnej. Podkreślał też, że energia elektryczna przenika dziś wszystkie sektory gospodarki, a systemy regulacyjne powinny za tym kierunkiem podążać. Zwracał uwagę na rosnącą rolę prosumentów i domowych magazynów energii. Onichimowski apelował o dostosowanie europejskiego modelu rynku energii do współczesnych realiów. Proponował, żeby na poziomie europejskim niezmiennie promować rynek dwutowarowy – mocy i energii.
Minister Motyka zgodził się, że problem ma często charakter semantyczny. – Mam wrażenie, że to jest bardziej dzisiaj problem pojęć niż problem działań – mówił, wskazując, że w sektorze OZE pracuje już 200 tys. osób, a jego rozwój nie budzi kontrowersji. – Nikt nie musi kazać się elektryfikować. Ja nie potrzebuję urzędnika w Komisji Europejskiej, który mi powie, co jest tańsze. Potrafię liczyć. I Polacy też potrafią – podkreślał.
Podczas debaty Luiz Hanania, prezes zarządu i dyrektor generalny Grupy Veolia w Polsce, przedstawił punkt widzenia sektora ciepłownictwa systemowego. Podkreślił, że w ponad 60 lokalizacjach, w których działa Veolia, wyraźnie widać różnice pomiędzy małymi a dużymi systemami ciepłowniczymi.
W mniejszych miejscowościach dekarbonizacja jest możliwa przy wykorzystaniu dostępnych już dziś technologii, które pozwalają skutecznie elektryfikować i ograniczać emisje. W dużych aglomeracjach – takich jak Warszawa – skala i złożoność systemów wymagają łączenia wielu źródeł i technologii, a proces transformacji musi być realizowany etapowo i w sposób zintegrowany.
Ważna integracja międzysektorowa
Przyszłość ciepłownictwa wymaga integracji międzysektorowej – połączenia ciepłownictwa, elektroenergetyki i przemysłu – oraz inwestycji w efektywność energetyczną i modernizację wysłużonych już źródeł.
W tle tych dyskusji pojawiał się wątek technologii, która rozwija się w „tempie kosmicznym”. Uczestnicy wskazywali na kluczową rolę magazynów energii. Onichimowski zauważył, że „jeszcze 5–6 lat temu operator systemu przesyłowego (…) w ogóle nie zakładał, że magazyny energii będą ważnym elementem”. Tymczasem dziś „już zakładamy, że będzie to jeden z najważniejszych elementów”. Jednocześnie przestrzegano przed inwestycjami, które mogą generować „koszty osierocone” – czyli takie, które w świetle szybko rozwijających się technologii okażą się nietrafione.
Adam Dominiak, prezes Enea Eko, podkreślał, że Grupa Enea jako drugi co do wielkości producent energii elektrycznej w Polsce odpowiada za ponad 6 GW mocy wytwórczych zlokalizowanych głównie w elektrowniach Kozienice i Połaniec. Jak zaznaczał, ta skala działalności nakłada szczególną odpowiedzialność za stabilność systemu elektroenergetycznego. Dominiak zwracał uwagę, że gaz pełni w strategii grupy rolę „destination fuel”, czyli paliwa docelowego, które zapewni stabilność w okresie przejściowym, do momentu pełnego rozwoju technologii zeroemisyjnych. Te działania mają zapewnić Polsce bezpieczną i stopniową ścieżkę dojścia do gospodarki niskoemisyjnej, przy jednoczesnym utrzymaniu stabilności dostaw i konkurencyjności krajowego systemu energetycznego.
Uczestnicy debaty wskazywali, że polski „hard case” energetyczny sprowadza się dziś do trzech fundamentalnych wyzwań. Po pierwsze – jak pozyskać setki miliardów złotych na niezbędne inwestycje, modernizację infrastruktury i dekarbonizację gospodarki, nie obciążając przy tym nadmiernie przemysłu ani budżetów gospodarstw domowych. Po drugie – jak zachować równowagę między systemowym wsparciem transformacji a mechanizmami rynkowymi, które powinny pozostać podstawowym narzędziem kształtowania cen i alokacji kapitału. Po trzecie – jak odpolitycznić debatę o transformacji energetycznej, przestając traktować ją jako pole sporu ideologicznego, a zacząć postrzegać jako projekt modernizacyjny, który wzmacnia konkurencyjność, bezpieczeństwo energetyczne i rozwój technologiczny kraju. Odpowiedzi na te pytania zdecydują, czy polska transformacja energetyczna okaże się sukcesem, czy przykładem niewykorzystanej szansy.
PARTNER RELACJI: PTEC