Autorzy badania wskazali m.in. na straty, jakie w efekcie braku aktywności fizycznej społeczeństwa ponosi gospodarka. Z raportu jasno wynika, że brak ruchu to nie tylko problem zdrowotny, lecz także ekonomiczny i demograficzny. Nad tym, jak sprostać wyzwaniu, zastanawiali się uczestnicy debaty „Jakie są prawdziwe koszty bezruchu?” na EFNI.
Punktem wyjścia do dyskusji, którą moderował Paweł Czuryło, redaktor zarządzający „Rzeczpospolitej”, był raport „Korzyści z aktywności fizycznej Polek i Polaków – ocena wpływu na zdrowie, gospodarkę i rynek pracy”, opracowany przez Instytut Badań Strukturalnych na zlecenie Benefit Systems.
Gospodarcze skutki braku ruchu
W centrum uwagi panelistów znalazła się wielowymiarowa analiza kosztów braku aktywności fizycznej – od konsekwencji zdrowotnych, przez spadek efektywności zawodowej, aż po obciążenia ekonomiczne dla pracodawców i systemu ochrony zdrowia.
Raport wskazuje, że mimo poprawy jakości opieki medycznej i wzrostu poziomu życia, Polska pozostaje poniżej unijnej średniej, jeśli chodzi o oczekiwaną długość życia. Obecnie wynosi ona 78,4 roku, czyli o ok. trzy lata mniej niż średnia dla Unii.
Mimo rosnącej świadomości społecznej na temat zdrowego stylu życia brak aktywności fizycznej pozostaje powszechnym zjawiskiem. Według raportu ponad 17 mln dorosłych Polaków – czyli ponad 77 proc. osób w wieku produkcyjnym – nie spełniało w 2024 r. norm zalecanych przez Światową Organizację Zdrowia (WHO). Rekomenduje ona, aby dorośli przeznaczali 150–300 min tygodniowo na umiarkowaną aktywność aerobową. Może to być szybki marsz, jazda na rowerze, pływanie lub inne formy ruchu podnoszące tętno, ale niewymagające intensywnego wysiłku.
W raporcie przeprowadzono symulację, która pokazuje, jaki efekt przyniosłoby umiarkowane zwiększenie aktywności fizycznej połowy osób dziś nieaktywnych. Szacunki są jednoznaczne: roczna liczba zgonów mogłaby się zmniejszyć o 13,7 proc., do 351,4 tys. A oczekiwana długość życia mogłaby wzrosnąć do 79,9 roku, czyli o 13 miesięcy, co w skali społeczeństwa ma ogromne znaczenie.
Korzyści zdrowotne nie ograniczałyby się wyłącznie do mniejszej liczby zgonów. Znacząco skróciłby się także zsumowany czas pobytu pacjentów w szpitalach. Według analizy liczba dni hospitalizacji mogłaby spaść o 1,7 mln, do 31 mln dni, co oznaczałoby mniejsze obciążenie dla systemu opieki zdrowotnej, krótsze kolejki i większą dostępność świadczeń dla pacjentów wymagających pilnej interwencji medycznej.
Jednym z punktów odniesienia dla autorów raportu są Szwecja, Norwegia i Dania, które od lat realizują spójne polityki publiczne, łączące infrastrukturę, edukację, profilaktykę i wsparcie ekonomiczne. W efekcie poziom aktywności fizycznej mieszkańców jest tam znacznie wyższy, a koszty zdrowotne – relatywnie niższe.
Jak poprawić naszą aktywność fizyczną
Piotr Borys, sekretarz stanu w Ministerstwie Sportu i Turystyki, zapowiedział, że rząd pracuje nad kompleksową strategią, której kluczowym celem będzie zwiększenie aktywności fizycznej Polaków na każdym etapie życia – od przedszkola po wiek senioralny.
– Mamy jeden z najgorszych w Europie parametrów aktywności. W dorosłej populacji rusza się tylko 20–30 proc. osób, reszta jest nieaktywna. Wśród dzieci 27 proc. nie podejmuje ruchu w ogóle. To prowadzi do otyłości, chorób układu krążenia i dziesiątek innych problemów zdrowotnych – podkreśla Borys.
Jak dodał, ministerstwo chce zacząć od edukacji najmłodszych. Plan zakłada wprowadzenie nauczycieli wychowania fizycznego już w klasach I–III szkoły podstawowej oraz zwiększenie liczby trenerów prowadzących zajęcia pozalekcyjne. Ważnym elementem ma być współpraca z samorządami, które już dziś wydają rocznie ponad 7 mld zł na sport, a także z innymi resortami oraz ZUS.
– Chcemy, by aktywność fizyczna dotyczyła 80 proc. społeczeństwa, tak jak w krajach o najlepszych wskaźnikach, a nie tylko 20–30 proc. To przełoży się też na większe sukcesy sportowe i więcej medali dla Polski – powiedział Piotr Borys.
Dodał, że rząd ma już gotowe programy. To m.in. „Klub Pro”, obejmujący prawie 1000 najlepszych klubów sportowych, które po raz pierwszy otrzymały dodatkowe finansowanie. Kolejnym jest „Aktywna szkoła”, zakładająca przeznaczenie ponad 200 mln zł na 50 tys. grup ćwiczeniowych dla dzieci i młodzieży po lekcjach.
Wszyscy płacimy za brak ruchu
Problem bierności potwierdzają także dane sektora prywatnego, które przytoczył Rafał Światłowski, Chief Growth Officer w Benefit Systems Oddział Fitness.
– Dwóch na pięciu Polaków w zeszłym miesiącu nie podjęło żadnej aktywności fizycznej. Nie mówię o siłowni czy zajęciach grupowych – nawet o spacerze czy jeździe na rowerze. To wygląda naprawdę źle, a musimy pamiętać, że nie jest to zależne od uwarunkowań genetycznych. To wyłącznie nasza decyzja – mówił Światłowski. Jak podkreślił, potencjalny spadek liczby zgonów o 13,7 proc. to wielkość populacji takich miast, jak Tczew, Łomża czy Świdnica.
Zapytany, co można zrobić, aby zachęcić Polaków do większej ilości ruchu, prof. Marcin Dornowski, prorektor ds. studenckich i kształcenia Akademii Wychowania Fizycznego i Sportu w Gdańsku, podkreślił, że najważniejsza jest świadomość. – Przedsiębiorcy, czy samorządowcy taką świadomość mają, natomiast problem polega na tym, że ona ginie na poziomie naszego życia rodzinnego i domowego. Nie mamy odpowiednich narzędzi, aby tam tę świadomość zwiększać – tłumaczył ekspert.
Dodał, że problem z jego perspektywy pojawia się również w poszczególnych programach na wyższych uczelniach.
– Powinny one lepiej przygotowywać nauczycieli wychowania fizycznego. Nie ma takich rekomendacji, które pozwoliłyby bardziej wiarygodnie przekazywać informacje uczniom. Nie możemy cały czas bazować na programach z lat 80. i 90. – zaznaczył prof. Dornowski. Jego zdaniem ważną zmianą w kontekście dbałości o aktywność fizyczną studentów, byłoby połączenie działań resortów nauki i sportu w tym zakresie.
Swoją rolę w zwiększaniu aktywności fizycznej Polaków widzą także przedsiębiorcy. Jak podkreślił Kacper Olejniczak z Konfederacji Lewiatan, firmy rozumieją, że zdrowy pracownik to inwestycja, a nie koszt. – Pracodawcy są świadomi, że inwestowanie w zdrowie pracowników się zwraca. Zdrowy pracownik to wydajny pracownik – wskazał.
Konfederacja Lewiatan organizuje szkolenia dla firm dotyczące profilaktyki zdrowotnej, edukacji pracowników, organizacji szczepień oraz promowania aktywności fizycznej. Kacper Olejniczak zwrócił uwagę, że zainteresowanie tymi działaniami rośnie.
– W zeszłym tygodniu mieliśmy szkolenie o budowaniu odporności z udziałem ministra Grzesiowskiego. Sala była pełna, pracodawcy pytali, jak skutecznie aktywizować pracowników – powiedział.
Miliardowe skutki
Z perspektywy Zakładu Ubezpieczeń Społecznych problem ma dramatyczny wymiar finansowy.
– W 2024 r. wydaliśmy 57,5 mld zł na świadczenia z tytułu niezdolności do pracy. To aż 1,6 proc. PKB i o 0,2 proc. więcej niż rok wcześniej – podała Elżbieta Dobrowolska, dyrektor Departamentu Prewencji i Rehabilitacji ZUS.
Wskazała, że najczęstsze przyczyny to choroby cywilizacyjne, obejmujące m.in. układ krążenia, otyłość, insulinooporność. ZUS prowadzi działania prewencyjne, w tym rehabilitację leczniczą, z której w ubiegłym roku skorzystało 58 tys. osób. Jednak to wciąż kropla w morzu potrzeb.
– Temat bezruchu jest niezwykle istotny, bo bezpośrednio przekłada się na koszty niezdolności do pracy – podkreśliła Elżbieta Dobrowolska.
Marek Augustyn, wiceprezes Narodowego Funduszu Zdrowia (NFZ), odnosząc się do tych informacji, wyjaśnił, że także jego instytucja stara się zachęcać Polaków do aktywności. Wymienił takie programy, jak Akademia NFZ czy Dieta NFZ, z którego korzysta już 1,1 mln osób, a który przewiduje 19 programów żywieniowych i rekomendacje w zakresie zdrowego trybu życia.
Zwrócił jednak uwagę na to, że nawet NFZ nie może zwolnić Polaków z poczucia odpowiedzialności za własną aktywność fizyczną. – Co z tego, że państwo stworzy narzędzia i programy profilaktyczne, skoro świadomość korzystania z nich będzie zbyt słaba – powiedział Marek Augustyn.
Wspólna strategia albo dalsze straty
Rząd, sektor prywatny, samorządy i ZUS są zgodni: Polska potrzebuje narodowego planu walki z bezruchem. Strategia musi łączyć edukację, dostęp do infrastruktury, wsparcie trenerów, zachęty dla pracodawców i kampanie społeczne.
Chodzi nie tylko o zdrowie i medale, ale także o gospodarkę, demografię i jakość życia. Zmiana stylu życia Polaków może stać się jednym z najważniejszych projektów społecznych tej dekady.
– Musimy zmienić świadomość i dać realną możliwość ruchu każdemu – od przedszkola po emeryturę – podsumował minister Borys.
W obliczu rosnących kosztów chorób cywilizacyjnych alternatywy tak naprawdę nie ma. Aktywność fizyczna nie jest luksusem – to konieczność.
Partner relacji: Benefit Systems