Przygotowaliście raport o kompetencjach AI w Polsce. Skąd się wzięła jego idea?

AI to jeden z wiodących trendów w innowacjach na świecie. Oczywiście bliski również PFR, który jest blisko innowacji. Raport przygotowaliśmy wspólnie z Google. Oparty jest na badaniach, w których wzięli udział przedstawiciele administracji publicznej, biznesu, start-upów, środowisk akademickich czy organizacji edukacyjnych. Według wyników główną barierą, wspólną dla wszystkich sektorów – administracji, biznesu czy edukacji – jest brak odpowiednich kompetencji we wdrożeniu i korzystaniu z AI. Największe braki dotyczą podstawowej wiedzy o sztucznej inteligencji, umiejętności korzystania z narzędzi, wdrażania tych technologii oraz znajomości aspektów prawnych i etycznych. Niektóre spółki wskazują też na problem z dostępem do kapitału, który pozwoliłby rozszerzyć kompetencje dotyczące AI.

Aby przynajmniej w części rozwiązać te kwestie, przygotowujemy projekt Centrum Kompetencji AI. To nowy pakiet usług, które PFR zaoferuje przedsiębiorcom, aby popularyzować ideę i szkolić ich we właściwym zastosowaniu AI.

Inne badanie mówią, że im mniejsza firma, tym niższe kompetencje cyfrowe, w tym te dotyczące AI. Czy można na to coś poradzić, zwłaszcza że AI staje się jednym z podstawowych narzędzi w biznesie?

W naszym raporcie bardzo małe firmy, czyli start-upy, wskazywały głównie na luki finansowe. Na to, że nie mają odpowiednich środków na sfinansowanie wdrożenia AI, co jest dla nich ważne na etapie startowym. Natomiast małe i średnie przedsiębiorstwa wskazują przede wszystkim na problem poznawczy. W tym sektorze aż 84,2 proc. respondentów zadeklarowało istotne braki kompetencyjne w zakresie AI. Jest tu znacznie więcej firm mających konserwatywne sposoby wdrażania innowacji czy w ogóle konserwatywne podejście do rozwoju. Czyli z jednej strony mamy problem środków i kompetencji, z drugiej popularyzacji rozwiązań, które są konieczne we współczesnym biznesie. Będziemy szukać sposobów, żeby go przezwyciężyć.

Nie bez przyczyny powołaliście fundusz deep tech, wspierający technologie. Zadziałało?

Formalnie program PFR Deep Tech to „kieszeń” naszego funduszu funduszy PFR Ventures. Tak działamy w przypadku spółek technologicznych: my dysponujemy funduszem funduszy, który z kolei inwestuje w fundusze zarządzane przez prywatne zespoły. Dokonują one alokacji znacznie efektywniej, mają doświadczenie rynkowe i odpowiednie know-how. W maju rozpoczęliśmy nabór tych funduszy, które mają docelowo rozdysponować środki w ramach PFR Deep Tech. To łącznie ok. 300 mln zł. Nabór idzie bardzo dobrze, jest wiele zainteresowanych zespołów inwestycyjnych. Kolejne umowy zostaną podpisane w najbliższych tygodniach.

Jakie to projekty?

Mają bardzo szeroki zakres. Idea deep tech polega na tym, że dotyczy w dużej części ważnego obszaru projektów podwójnego zastosowania: cywilnego i wojskowego, m.in. robotyki, cyfryzacji, wszelkiego rodzaju nowoczesnych technologii, które wymagają konsekwentnego zaangażowania kapitału, żeby dojść do etapu, który jest komercyjnie opłacalny.

Porozmawiajmy o innym obszarze aktywności PFR: inwestycjach zagranicznych polskich firm.

To obszar niezwykle istotny w naszej strategii. Uważamy, że przedsiębiorca wychodząc za granicę łatwiej wdraża innowacje, uczy się przebywania na rynku, który ma inną charakterystykę. Skumulowana wartość polskich zagranicznych wychodzących inwestycji bezpośrednich to ok. 40 mld dol., co stanowi zaledwie ok. 4,4 proc. PKB. W Czechach jest to ponad 20 proc. PKB, a w UE już prawie 79 proc. Czyli dysproporcja jest ogromna. Nawet biorąc pod uwagę niełatwą sytuację geopolityczną uważamy, że ta luka jest do zasypania.

Ale skąd ona się bierze?

Ma trochę podłoże historyczne. Wynika z tego, że po transformacji kapitał akumulował się głównie w Polsce, a przedsiębiorcy inwestowali na dużym rynku lokalnym. Czesi czy Węgrzy nie mieli tej opcji. Ale efekt dużego rynku wewnętrznego jeszcze się nie zakończył, bo Polska jest cały czas rynkiem wzrostowym. Natomiast jeśli przedsiębiorca chce skorzystać z możliwości ekspansji zagranicznej, pomagamy mu nie tylko jako PFR, ale jako Team Poland, czyli szersza koalicja instytucji rozwoju.

A czym właściwie ma być PFR?

Przede wszystkim widzimy PFR jako instytucję, która uczestniczy w profesjonalnych procesach inwestycyjnych i je wspomaga. Ostatnio usłyszałem termin, który uważam za trafny, gdyż dość dobrze opisuje naszą specyfikę. Mianowicie jesteśmy koordynatorem przepływu inwestycji, swego rodzaju „traffic managerem”.

I w tym sensie pomagamy polskim przedsiębiorcom z kapitałem wychodzić za granicę, ale też rozmawiamy z zagranicznym kapitałem na temat inwestycji, które mogliby pomóc nam zrealizować w Polsce. Dlatego dokonujemy z jednej strony ekspansji, z drugiej strony mobilizacji kapitału do inwestycji w kraju. Ten współczynnik mobilizacji jest o tyle istotny, że odciąża finanse publiczne, bo my jako PFR dysponujemy środkami publicznymi. Natomiast jeżeli uda nam się skonstruować konsorcjum z relatywnie małym udziałem PFR, ale z dużym udziałem inwestorów prywatnych, w tym zagranicznych, to jest to kierunek, w jakim chcemy zmierzać.

Partner rozmowy: Polski Fundusz Rozwoju