Czytelniczka zaczęła otrzymywać faktury za telefon od Orange. Tyle że nie zamawiała tej usługi. Korzysta jedynie z internetu oferowanego przez operatora. Telefon komórkowy ma w innej sieci. Postanowiła wyjaśnić sprawę, bo nie zamierza płacić za usługę, której nie zamawiała, zwłaszcza że wliczona jest w nią cena drogiego telefonu.
Okazuje się, że ktoś wykorzystał jej dane osobowe – numer dowodu osobistego, adres, numer PESEL. Powiadomiła operatora, że nie podpisywała takiej umowy i najprawdopodobniej ktoś się pod nią podszył, wykorzystując jej dane. Poprosiła więc o udostępnienie kopii tego dokumentu. – Pracownicy infolinii zasłonili się ochroną danych osobowych sprzedawcy usługi i umowy nie zobaczyłam. Nie mogę stwierdzić, czy ktoś podpisał się inaczej, czy próbował podrobić mój podpis – skarży się „Rz" pani Zuzanna Jurkowska-Bunoz. Tłumaczenia pracowników operatora okazują się co najmniej niewłaściwe.
Dostęp do danych
– Na umowie są głównie dane abonenta i operator ma obowiązek udostępnić jej kopię, by można było zweryfikować podpis – zaznacza prof. Stanisław Piątek, ekspert od prawa telekomunikacyjnego z Uniwersytetu Warszawskiego.
Potwierdza to Małgorzata Kałużyńska-Jasak, rzeczniczka prasowa Generalnego Inspektoratu Ochrony Danych Osobowych. Dodaje, że nie można zasłaniać się ustawą o ochronie danych w kwestii udostępnienia danych sprzedawcy usługi, czyli pracownika.
– Dane pracownika, które wiążą się ze sferą jego życia zawodowego (publicznego), a do takich niewątpliwie zaliczyć należy m.in. jego imię i nazwisko oraz funkcję, stanowią dane służbowe, które powinny być jawne – mówi Małgorzata Kałużyńska-Jasak.