Już nie tylko zapaść inwestycyjna, ale też rozczarowujące wyniki handlu zagranicznego hamują rozwój polskiej gospodarki. Na to wskazują środowe dane o strukturze wzrostu PKB w III kwartale. GUS potwierdził wstępny szacunek sprzed dwóch tygodni, wedle którego gospodarka powiększyła się w III kwartale o 2,5 proc. rok do roku, po wzroście o ok. 3 proc. w pierwszych dwóch kwartałach. To najgorszy wynik od trzech lat, ale już dziś widać, że to jeszcze nie dno cyklu koniunkturalnego.
Eksport słabnie
W III kwartale inwestycje w polskiej gospodarce tąpnęły o 7,7 proc. rok do roku, najbardziej od początku 2010 r., po zniżce o 5 proc. rok do roku w II kwartale. To odczyt gorszy od prognoz największych nawet pesymistów. Co więcej, zapaść inwestycyjna ma coraz szerszy zakres: inaczej niż w pierwszej połowie roku, gdy malały wyłącznie inwestycje publiczne oraz spółek z udziałem Skarbu Państwa, w minionym kwartale pierwszy raz od 2013 r. spadły także wydatki inwestycyjne podmiotów prywatnych (więcej piszemy o tym w tekście poniżej).
Inwestycje obniżyły tempo wzrostu PKB w III kwartale aż o 1,4 pkt proc., podczas gdy w II kwartale o 0,9 pkt proc. Wtedy też polskiej gospodarce pomogła wymiana handlowa z zagranicą, która dodała do tempa wzrostu 1 pkt proc. W minionym kwartale ten czynnik dołożył się do spowolnienia, odejmując od rocznej dynamiki PKB 0,3 pkt proc.
– To efekt wyraźnie silniejszego spadku dynamiki eksportu niż dynamiki importu – tłumaczy Jakub Borowski, główny ekonomista banku Credit Agricole w Polsce. Eksport w III kwartale zwiększył się o 6,8 proc. rok do roku, po zwyżce o 11,4 proc. w II kwartale, zaś import wzrósł o 7,8 proc., po zwyżce o 10 proc. w poprzednim kwartale.
Konsumpcja nie wystarcza
Osłabienie inwestycji w przeszłości powodowało wyraźne spowolnienie wzrostu importu. To, że obecnie tego efektu nie widać, ekonomiści wiążą m.in. z programem Rodzina 500+. Część pieniędzy, które otrzymują gospodarstwa domowe, finansuje zakup produktów z importu.