– Utrzymanie Europejskiej Konwencji Praw Człowieka daje nam gwarancję, że jeśli w Polsce do władzy doszłyby partie reprezentujące skrajności, mamy narzędzia, aby zapobiegać popadnięciu naszego kraju w autorytaryzm. Dlatego słowa premiera wzbudziłyby głębokie zdziwienie i reakcje świata prawniczego – komentuje mec. Radosław Tyburski, prowadzący kancelarię radcowską i specjalizujący się m.in. w ochronie praw człowieka.
Zwłaszcza że – jak dodaje – w samej tej międzynarodowej umowie, trudno znaleźć jakiekolwiek kontrowersyjne zapisy, bo „to po prostu opis fundamentów państwa prawa i wartości, które nie stoją w kontrze z kwestiami bezpieczeństwa”.
Czytaj więcej
W środę Sejm zgodził się na przedłużenie czasowego ograniczenia prawa do złożenia wniosku o udzie...
    Echa wywiadu Donalda Tuska dla brytyjskiego dziennika: czy Europejska Konwencja Praw Człowieka nadaje się już do kosza? Premier dementuje
Sam premier już na krajowym poletku odnosił się do swoich słów, wypowiedzianych w październikowym wywiadzie dla brytyjskiego „Sunday Times”. Dziennik relacjonował, że zdaniem Donalda Tuska migracje do Europy są poważnym zagrożeniem, a sytuację pogarsza „sztywna” i „rozszerzająca się” interpretacja konwencji.
Gazeta wskazywała, że szef polskiego rządu pozytywnie odniósł się do rozwiązania zaproponowanego przez partię Reform UK i Partię Konserwatywną w Wielkiej Brytanii. A ta zakłada, że jeśli sygnatariusze konwencji nie mogą porozumieć się w kwestii jej zmiany, to być może warto rozważyć jej opuszczenie.