Trylogia pod dwoma warunkami

Na ring wraca Giennadij Gołowkin. W sobotę w Saitamie Kazach zmierzy się w pojedynku o dwa mistrzowskie pasy w wadze średniej z Japończykiem Ryotą Muratą.

Publikacja: 05.04.2022 20:11

Giennadij Gołowkin – postrach zawodowych ringów

Giennadij Gołowkin – postrach zawodowych ringów

Foto: Cliff Hawkins/AFP

Giennadij Giennadijewicz Gołowkin („GGG”), legenda zawodowych ringów, dzień wcześniej skończy 40 lat. Gdy 19 lat temu wygrywał mistrzostwa świata w boksie olimpijskim, zapewne nie myślał, że będzie walczył tak długo i zostanie milionerem.

Kazach długo nie miał sobie równych w wadze średniej. Dekadę temu przed morderczymi ciosami „GGG” nie uchronił się Grzegorz Proksa, wówczas jeden z najzdolniejszych polskich pięściarzy.

Gołowkin przegrał tylko raz, w drugiej walce ze znacznie młodszym i równie utalentowanym Saulem Canelo Alvarezem, ale to nie oznacza, że zgadza się z werdyktem. Uważa, że nie zasłużył na porażkę, a remis w ich pierwszej walce też budzi wątpliwości.

Gołowkin dostanie więc trzecią szansę, by zamknąć trylogię ze znakomitym Meksykaninem, przez wielu uważanym dziś za najlepszego pięściarza bez podziału na kategorie. Warunki są dwa: musi w sobotę wygrać z Muratą na jego terenie, a Canelo 7 maja nie może przegrać w Las Vegas z Dmitrijem Biwołem, mistrzem WBA w wadze półciężkiej.

Po agresji Rosji na Ukrainę walka ta stanęła pod znakiem zapytania, ale ostatecznie reprezentujący Rosję Biwoł – urodzony w Kirgistanie syn Koreanki i Mołdawianina – może walczyć, nie wysłucha jednak przed pojedynkiem rosyjskiego hymnu.

Alvarez za ten pojedynek ma zagwarantowane ponad 40 mln USD. Można więc tylko przypuszczać, jakie byłyby honoraria, gdyby 17 września doszło do trzeciego pojedynku Meksykanina z Kazachem, tym razem w wadze superśredniej.

Alvarez zarobi jeszcze więcej, a Gołowkin dostanie wypłatę życia. Za starcie z Muratą może liczyć tylko na skromne 12 mln dolarów, bez względu na wynik. Będzie faworytem, mimo czterdziestki na karku wciąż ma argumenty, by rozstrzygnąć walkę na swoją korzyść.

W Saitamie stawką będą mistrzowskie tytuły w wadze średniej. Pas IBF należący do Gołowkina oraz WBA będący w posiadaniu 36-letniego Japończyka, mistrza olimpijskiego z Londynu (2012). Kazach może się pochwalić tylko olimpijskim srebrem. Był wprawdzie faworytem turnieju w Atenach (2004), ale przegrał w finale kategorii średniej z Rosjaninem Gajdarbekiem Gajdarbekowem, a do kolejnych igrzysk, w Pekinie, nie dotrwał, podpisał bowiem zawodowy kontrakt z grupą Universum z Hamburga.

Niemcy opuścił niepokonany w 2012 roku, przenosząc się do USA, i dopiero tam został postrachem zawodowych ringów. Łatwość, z jaką nokautował rywali (36 KO w 41 zwycięskich pojedynkach), budziła przerażenie kolejnych przeciwników. Ostatnim, który przekonał się o sile jego ciosów, był Kamil Szeremeta, w grudniu 2020 roku na Florydzie. Polak zarobił sporo, ale zdrowia też trochę stracił.

Murata ostatnią walkę stoczył 23 grudnia 2019 roku w Jokohamie, gdzie już w piątej rundzie pokonał w obronie tytułu Stevena Butlera. Zdaniem ekspertów Japończyk ma jednak niewielkie szanse, by pokonać Gołowkina, choć jest młodszy, ma dużo większy zasięg ramion, jest odporny na ciosy i też bije mocno, z 16 wygranych walk 13 rozstrzygnął przed czasem. Do tego będzie miał za sobą kilkadziesiąt tysięcy widzów, bo wszystkie bilety zostały sprzedane.

Na tym nie koniec emocji. W nocy z soboty na niedzielę walczyć będzie 23-letni Ryan Garcia (21-0, 18 KO), przyszły mistrz świata i wielka gwiazda boksu. Na razie Kalifornijczyk to król Instagrama (8,7 mln), ale w ringu nie jest gorszy. Jego rywal, Emmanuel Tagoe (32-1, 15 KO) z Ghany, prawdopodobnie się o tym w San Antonio przekona.

BOKSERSKI WEEKEND (czas polski)

Sobota: Gołowkin – Murata (godz. 11.00);

Niedziela: Garcia – Tagoe (3.00).

Obie gale na platformie DAZN z polskim komentarzem.

Giennadij Giennadijewicz Gołowkin („GGG”), legenda zawodowych ringów, dzień wcześniej skończy 40 lat. Gdy 19 lat temu wygrywał mistrzostwa świata w boksie olimpijskim, zapewne nie myślał, że będzie walczył tak długo i zostanie milionerem.

Kazach długo nie miał sobie równych w wadze średniej. Dekadę temu przed morderczymi ciosami „GGG” nie uchronił się Grzegorz Proksa, wówczas jeden z najzdolniejszych polskich pięściarzy.

Pozostało 88% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Boks
Boks. Polskie pięściarki wywalczyły kwalifikacje olimpijskie
Boks
Anthony Joshua nokautuje jak dawniej. Kto następnym rywalem?
Boks
Walka Joshua – Ngannou. Miliony na ringu w Rijadzie
Boks
Walka Fury - Usyk. Czekając na cud i szczęście
Boks
Znany polski bokser przyłapany na dopingu. Jest wieloletnia dyskwalifikacja