Według Światowej Organizacji Turystyki (UNWTO) uzdrowiska powinny w najbliższych latach przeżywać oblężenie. Polska teoretycznie ma szanse z niego skorzystać – zajmujemy siódme miejsce w Europie pod względem liczby uzdrowisk (43). Niestety, od dwóch lat zainteresowanie zagranicznych kuracjuszy polskimi uzdrowiska spada.
– Po wejściu do Unii nastała moda na polskie kurorty. Teraz klienci szukają innych miejsc. Do tego wykrusza się tradycyjna starsza klientela niemiecka – tłumaczy Anna Borek, szefowa marketingu Uzdrowiska Kołobrzeg SA.
Liczba zagranicznych klientów polskich uzdrowisk rosła do 2007 r. Rekordowy był rok 2006. – Mieliśmy wtedy ok. 1200 zagranicznych gości, przede wszystkim Niemców, których przyciągało do nas lecznictwo borowinowe – mówi Anna Borek.
Do czołowego polskiego uzdrowiska Krynica-Żegiestów SA przyjechało dwa lata temu 519 cudzoziemców, najwięcej z Izraela, USA, Rosji i Ukrainy. W 2007 r. było ich 487. W I połowie tego roku – tylko 155. – Gości ze świata przyciągają do Krynicy wody mineralne i lecznicze, których mamy bardzo szeroką gamę – chwali Janusz Cisek, prezes Krynicy-Żegiestów SA. Średnio dzień pobytu w polskim uzdrowisku (pokój 1 – 2-osobowy, 2 – 4 zabiegi, lekarz, basen) kosztuje 30 – 60 euro. Na Słowacji 30 – 80 euro; w Czechach 30 – 100 euro, a w Niemczech 70 – 190 euro.
– Mimo to przegrywamy ze Słowakami czy Czechami, bo trudno do nas dolecieć czy dojechać. Z Krynicy do najbliższego lotniska w Krakowie jest 150 km, a pokonuje się tę drogę kilka godzin – argumentuje prezes Cisek.