Szymon Hołownia: Nie jestem ukrytym planem Tuska

Andrzej Duda powinien dbać o interesy państwa, a nie PiS – mówi Szymon Hołownia, kandydat na prezydenta RP.

Aktualizacja: 31.01.2020 05:59 Publikacja: 30.01.2020 20:19

Szymon Hołownia: Nie jestem ukrytym planem Tuska

Foto: Fotorzepa, Jakub Czermiński

Dlaczego publicysta i showman zdecydował się kandydować na najwyższy urząd w państwie?

Trzeba było to zrobić. Wieloletnie obserwacje przekonały mnie, że sytuacja podziału politycznego, która zatruwa nas coraz bardziej i czyni nasze życie i państwo coraz bardziej dysfunkcjonalnym, domaga się zmian. Do zmiany nie doprowadzi żaden funkcjonariusz czy działacz partyjny.

Wcześniej podobnie mówili Ryszard Petru i Paweł Kukiz. Im się nie udało.

Ale mi się uda. Jeżeli komuś się nie udało, to nie znaczy, że nie uda się następnemu. Nikt mnie do tego nie zmuszał. Nie poszedłem drogą, którą mógłbym, czyli nie udałem się do działaczy PiS czy Platformy i nie zaproponowałem im swoich usług. Postawiłem wszystko – nazwisko, życie, pieniądze, znajomych, czas – na jedną kartę. Ja to robię dla swojego dziecka. Nie będę mógł spojrzeć córce w oczy, kiedy mnie zapyta za kilkanaście lat: – Tato, miałeś trafne uwagi, słuszne myśli, ale dlaczego chcesz mi zostawić tylko biblioteczkę?

Kto sfinansuje pańską kampanię?

Ci, którzy uwierzyli w ten projekt, zobaczyli w tym rzeczywistą zmianę, że coś się może w takiej płaszczyźnie, która do tej pory wydawała im się zabetonowana, wydarzyć. Nie ma za tym żadnego wielkiego kapitału, nie ma za tym żadnej energii partyjnej. To nie jest ukryty plan Donalda Tuska, polskich milionerów albo jeszcze jakieś inne.

Z Tuskiem pan nie rozmawiał o kandydowaniu?

Z Donaldem Tuskiem rozmawiałem ostatnio – nie chcę skłamać, bo to było dawno temu – chyba w 2014 roku.

Nie będzie pan miał problemów z zebraniem podpisów?

Będę starał się bardzo, żeby zebrać jak najwięcej podpisów. Tu chodzi o wyzwolenie pewnej energii, o zbudowanie ruchu społecznego. To są jedyne wybory, w których człowiek, który nie ma za sobą struktur partyjnych, może wejść i powiedzieć: – Słuchajcie, musimy sformować zupełnie nową większość polityczną. Może się udać zbudować większość niepartyjną lub grupującą wyborców innych partii, którzy do tej pory gdzie indziej lokowali zaufanie.

Będzie pan chciał zbudować nowe ugrupowanie?

To bardzo trudne pytanie, dlatego że teraz naszym celem jest wygranie wyborów prezydenckich, nie mamy innego. To jest prosta opowieść o człowieku, który wchodzi do składu z narzędziami, widzi robotę do zrobienia, teraz więc musi wziąć akurat to narzędzie, jakim jest kandydowanie w wyborach prezydenckich. Po maju będzie inna sytuacja i być może trzeba będzie sięgać po inne narzędzia. Jedno jest pewne – nie można całej energii ludzi, którą teraz widzę, jeżdżąc po Polsce, rozmawiając z wyborcami, widzę jak to budzi w nich nadzieję, jak oni się otwierają; wchodzą na spotkanie poobijani, sfrustrowani tym, jak się mają polskie sprawy, a wychodzą naładowani nadzieją – nie można tego tego tak zostawić.

Co konkretnie chciałby pan zrobić jako prezydent?

Od prezydenta trzeba wymagać wizji, ustawienia priorytetów, tego, żeby był rodzajem kamertonu, który nadaje ton dyskusji. Chcę jasno powiedzieć, jak moim zdaniem powinno wyglądać bezpieczeństwo narodowe, jak powinniśmy o nim myśleć – w wielu aspektach, bo to nie jest tylko kwestia zakupu uzbrojenia dla polskiej armii, ale to też kwestia bezpieczeństwa w cyberprzestrzeni, bezpieczeństwa epidemiologicznego, bezpieczeństwa na bardzo wielu płaszczyznach. Może zostać zachwiane nasze poczucie bezpieczeństwa i niepodległość. Druga kwestia to kwestia klimatu i środowiska naturalnego. Czy masz poglądy lewicowe czy prawicowe, czy jesteś katolikiem czy ateistą, to kwestia wody i powietrza jest absolutnie fundamentalna. I wreszcie Polska samorządowa, działalność obywatelska, która w tylu miejscach kraju wspaniale kwitnie i nie wolno temu przeszkadzać. Wreszcie kwestie związane z ustrojem i stabilnością, która, mam wrażenie, w Polsce zaczyna być coraz bardziej zachwiana. To są rzeczy, które można rozpatrywać, idąc od strony państwa, które nie dowozi efektów dla swoich obywateli, ale też solidarności społecznej. Potrzebujemy dzisiaj Polski, w której zauważymy, że na nowo musimy zacząć dbać o siebie nawzajem i troszczyć się, od gospodarki po tych, którzy zostali wykluczeni z transformacji. To się przekłada na tysiące konkretów, o których będę opowiadał przez najbliższe miesiące.

Co powiedziałby pan Andrzejowi Dudzie w sprawie ustaw sądowych?

Że cały ten system prowadzenia sporu wokół reformy przypomina mi postępowanie gospodarza domu, który w związku z tym, że są problemy innych lokatorów, zamówił bombardowanie, nalot dywanowy na ten budynek, chcąc go zniszczyć. To jest remont przez wyburzanie. Były w Polsce problemy z sądami, z ich wydolnością, z tym czy innym sędzią, ale to są problemy, które rozwiązuje się skalpelem, a nie siekierą, doprowadzając do sytuacji, jaką mamy w tej chwili. Zapanuje dualizm, będą dwa systemy prawne, bo tu już się nie ma gdzie cofnąć. Albo obywatele będą wierzyć jednym sędziom, albo drugim i sami będziemy musieli zdecydować którym. Wprowadzane zmiany paraliżują prace wymiaru sprawiedliwości. Lekarstwo okazało się być nieporównanie gorsze od choroby.

Prezydent powinien zawetować ustawę?

Bezwzględnie. Jako prezydent powinien stać na straży spoistości całego narodu, na straży państwa i myśleć kategoriami państwa, a nie swojej partii politycznej. Duda powinien być tym, który wykona krok w tył. Ale ja się po nim niestety tego nie spodziewam. To nie jest pierwszy raz, po którym nie spodziewam się od prezydenta, że uwzględni zapisy konstytucji, która wyraźnie mówi, jaka jest jego rola w systemie i jaka jest rola niezawisłych od systemu partyjnego sądów.

Prezydent Duda łamie konstytucję?

Tak, naruszył ją, jeżeli chodzi o kwestie związane z art. 10, 173, a więc kwestie niezawisłości władzy sądowniczej. Naruszył też przepisy w związku z ułaskawieniem osób, które zostały skazane nieprawomocnym wyrokiem sądu, a tak się składa, że okazały się jego byłymi partyjnymi kolegami.

Chciałby pan rozdziału państwa od Kościoła?

Tak, bo uważam, że sprawy między Kościołem katolickim a państwem zaszły za daleko. Powinno dojść do uporządkowania tej relacji. Jeżeli ja zostanę prezydentem, nie zmieniając nic w moich prywatnych praktykach religijnych, ograniczę ekspozycję praktyk religijnych pierwszego obywatela. Uważam jako katolik, że Eucharystia to nie jest coś, co powinno służyć do umajania uroczystości państwowych. Jeżeli chcemy zaakcentować wymiar duchowy wydarzenia, zróbmy modlitwę wielowyznaniową. Rzeczpospolita Polska jest krajem ludzi różnych przekonań. I ja nie chcę być prezydentem wszystkich katolików, nie tyle chcę być prezydentem wszystkich Polaków, ile prezydentem różnych Polaków. Bo te różnice, które między nami są, są faktem, ale nie muszą być problemem.

Na urodziny do o. Rydzyka by pan nie jeździł?

Jeżeli dostał bym zaproszenie... Chętnie osobiście poznałbym o. Rydzyka, bo to jest fascynująca osobowość medialna. Ze świecą szukać takiej drugiej w Polsce. Trzeba jednak powiedzieć, że te relacje państwa zarządzanego przez PiS z różnymi instytucjami związanymi z o. Rydzykiem to jest coś, na co trudno patrzeć ze spokojem.

Komu pan odbierze głosy?

Nie wydaje mi się, żeby Andrzejowi Dudzie bardzo dużo głosów można było odebrać. On zbierze bardzo dużo głosów w tych wyborach, nie ma co do tego wątpliwości. Rozmawiam z ludźmi, te rozmowy są przeciekawe. Ilu ludzi mówi mi: nie głosowałem od 20, 15, 10 lat, a teraz chcą pójść oddać głos na mnie...

Nie wchodzi pan do II tury, w której mierzą się Duda i Małgorzata Kidawa-Błońska, i powie pan wtedy swoim wyborcom, żeby oddali głos na...?

Będziemy zastanawiać, jeżeli taki scenariusz się spełni. I to nie będzie dla mnie łatwy moment, dlatego że ja naprawdę wierzę w prezydenturę niepartyjną. Nauczyłem się przez tych parę miesięcy jednej ważnej rzeczy, że polityka jest sztuką nie snucia nie wiadomo jak dalekosiężnych planów, ale umiejętnego reagowania na zastaną sytuację. Wybory 10 maja rozdadzą w nowy sposób karty i one będą zupełnie inaczej leżały na stole, niż leżą dzisiaj.

—współpraca Jakub Czermiński

Dlaczego publicysta i showman zdecydował się kandydować na najwyższy urząd w państwie?

Trzeba było to zrobić. Wieloletnie obserwacje przekonały mnie, że sytuacja podziału politycznego, która zatruwa nas coraz bardziej i czyni nasze życie i państwo coraz bardziej dysfunkcjonalnym, domaga się zmian. Do zmiany nie doprowadzi żaden funkcjonariusz czy działacz partyjny.

Pozostało 96% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Wydarzenia
RZECZo...: powiedzieli nam
Wydarzenia
Nie mogłem uwierzyć w to, co widzę
Wydarzenia
Polscy eksporterzy podbijają kolejne rynki. Przedsiębiorco, skorzystaj ze wsparcia w ekspansji zagranicznej!
Materiał Promocyjny
Jakie możliwości rozwoju ma Twój biznes za granicą? Poznaj krajowe programy, które wspierają rodzime marki
Wydarzenia
Żurek, bigos, gęś czy kaczka – w lokalach w całym kraju rusza Tydzień Kuchni Polskiej