Szułdrzyński o sprawie Banasia: Państwo teoretyczne. Wersja PiS

Zakładając, że szef NIK jest kryształowo uczciwy i mówi prawdę, musimy uznać, że mamy państwo na sznurek. A PiS, który obiecywał reformę państwa, zupełnie zawiódł.

Aktualizacja: 25.09.2019 21:44 Publikacja: 25.09.2019 12:21

Szułdrzyński o sprawie Banasia: Państwo teoretyczne. Wersja PiS

Foto: Fotorzepa, Jerzy Dudek

Obwieszony złotem mężczyzna prowadzący hotel na godziny w kamienicy, która należała do wiceministra finansów, dziś szefa NIK, wyciąga telefon i mówi, że dzwoni do właśnie do niego, do Mariana Banasia. Prowadzi z kimś rozmowę i jest z nim na „ty”.

Może blefuje? Nie, wątpliwości rozwiewa sam Marian Banaś, który przyznaje, że zna mężczyznę i że mężczyzna ten dzwonił do niego w dniu, gdy dziennikarz TVN odwiedził hotel, przygotowując materiał.

Taka sytuacja nie mieści się w głowie. Pokazuje bowiem upadek państwa. To jest bowiem w całej sprawie najważniejsze, a nie to, czy w oświadczeniach ministra Banasia wszystko się zgadza, czy nie.

Dlaczego? Weźmy za dobrą monetę wszystkie zapewnienia polityków PiS twierdzących, że świeżo wybrany szef Najwyższej Izby Kontroli jest człowiekiem krystalicznie uczciwym. Przyjmijmy na moment założenie, że to wielki patriota, wybitny państwowiec, człowiek, który skutecznie zreformował służby skarbowe i był pogromcą mafii VAT-owskiej. Przyjmijmy nawet, że nie wiedział, co się dzieje w kamienicy, która do niego należy, ani czy jej najemca miał bliższe czy dalsze związki z półświatkiem. Ciężko pracował, cały czas poświęcał państwu. Ok, dajmy Marianowi Banasiowi wielki kredyt zaufania i przyjmijmy, że tak było.

To jednak oznacza, że ochrona kontrwywiadowcza najważniejszych osób w państwie jest fikcją. To służby powinny ostrzec ówczesnego wiceministra finansów przed kontaktami z ludźmi z półświatka. Przecież ktoś mógłby go szantażować żądając czegoś w zamian za nie ujawnienie informacji, jaka działalność prowadzona jest w należącej do niego kamienicy. A może właśnie do takiego szantażu doszło, ktoś przekazał dziennikarzom tę informację i dlatego wybuchł skandal?

Jeden z wiceministrów rządu PiS opowiadał mi, że gdy objął swoje stanowisko, nie przeszedł żadnego przeszkolenia kontrwywiadowczego. To oznacza, że w rządzie mamy około stu osób, których nikt nie ostrzegł, od kogo mają się trzymać z daleka, jakich miejsc unikać, jak nie dać się podsłuchać, jak chronić dane na swoim komputerze, smartfonie, jakich zasad bezpieczeństwa przestrzegać. Naprawdę wierzymy, że żadne obce służby nie wykorzystują tej sytuacji?

Tak wiec zakładając, że minister Banaś jest kryształowo uczciwy i mówi prawdę, musimy uznać, że mamy państwo z dykty. A PiS, który obiecywał głęboką reformę państwa, nie zrobił w tej sprawie nic. Owszem, poradził sobie w poprawianiu ściągalności podatków. Owszem, opanował do perfekcji wdrażanie programów socjalnych i transferowanie do społeczeństwa miliardów złotych. Ale gdzie nie popatrzeć, tam widzimy państwo działające na sznurek. Z państwowotwórczego punktu widzenia mamy zupełną klęskę. Trybunał Konstytucyjny przejęty - ale utracił całkiem swój autorytet. Sądownictwo po zmianach ministra Ziobry znajduje się w głębokim kryzysie - również kryzysie zaufania. A jak wygląda system edukacji, ochrony zdrowia? Fachowcy uciekają z służby cywilnej, bo w administracji państwowej są fatalne zarobki.

Jarosław Kaczyński nie wierzy w instytucje, wierzy wyłącznie w ludzi. Swoich ludzi. Ale jakich fachowców ma na pokładzie widzieliśmy, obserwując nową prezes TK, byłego już szefa KNF, byłego już marszałka Sejmu, nowych członków KRS czy nominatów do Sądu Najwyższego. Te kadry nie są w stanie usprawnić państwa. PiS, który doszedł do władzy obśmiewając sytuację, w której najważniejsze osoby w państwie Platformy dały się nagrać dwójce kelnerów, w państwie, które istniało tylko teoretycznie, który kupił najnowocześniejszy sprzęt do inwigilacji, który ma obsesję służb specjalnych, a nadzorującego je Mariusza Kamińskiego uczynił niemal wszechmocnym, sprawił, że państwo znajduje się w jeszcze gorszym stanie, niż za poprzedników. A to naprawdę spore osiągnięcie.

Obwieszony złotem mężczyzna prowadzący hotel na godziny w kamienicy, która należała do wiceministra finansów, dziś szefa NIK, wyciąga telefon i mówi, że dzwoni do właśnie do niego, do Mariana Banasia. Prowadzi z kimś rozmowę i jest z nim na „ty”.

Może blefuje? Nie, wątpliwości rozwiewa sam Marian Banaś, który przyznaje, że zna mężczyznę i że mężczyzna ten dzwonił do niego w dniu, gdy dziennikarz TVN odwiedził hotel, przygotowując materiał.

Pozostało 87% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Polityka
Zbigniew Ziobro zabrał głos ws. sędziego, który uciekł na Białoruś. Atakuje Tuska
Polityka
Donald Tusk zwołuje pilnie Kolegium ds. Służb Specjalnych. Chodzi o wpływy Rosji i Białorusi
Polityka
Czy Jarosław Kaczyński popierał wybory kopertowe? Bielan: To jest pytanie do niego
Polityka
PiS traci władzę w sejmiku województwa podlaskiego
Polityka
Krzysztof Brejza: Trudno uwierzyć, aby zdrajca Tomasz Szmydt funkcjonował w oderwaniu