Szefowa rządu wystąpiła przed deputowanymi, gdyż po pięciu miesiącach śledztwa policja zidentyfikowała dwóch podejrzanych o dokonanie 4 marca ataku chemicznego w Salisbury. Jego ofiarą padł były oficer rosyjskiego wywiadu wojskowego GRU Siergiej Skripal i jego córka Julia. Ofiarą został też sierżant policji Nick Bailey, który pierwszy znalazł Rosjan na ławce w parku. Skripal wcześniej szpiegował w Moskwie na rzecz Brytyjczyków, został jednak schwytany i skazany na 13 lat więzienia. Ale w 2010 roku wymieniono go na Rosjan złapanych w USA. Od tej pory mieszkał w Salisbury.
– 250 detektywów przejrzało 11 tysięcy godzin nagrań telewizyjnych systemów dozorowych – mówiła May w parlamencie. W rezultacie policjanci doszli do wniosku, że dwaj podejrzani to Aleksander Pietrow i Rusłan Boszirow, obaj mający po ok. 40 lat. Ale szef wydziału antyterrorystycznego policji Neil Basu powiedział wcześniej, że Rosjanie posługiwali się co prawda prawdziwymi rosyjskimi paszportami, ale wystawionymi na fałszywe nazwiska.
– Nic one nam nie mówią – natychmiast odpowiedziała rzeczniczka rosyjskiego MSZ Maria Zacharowa.
Jednak Basu powiedział, że policji znane są już prawdziwe nazwiska Rosjan. – Są pewne dane wywiadowcze, ale potrzebne są dowody – dodał. Przedstawiciel policji odmówił za to odpowiedzi na pytanie, czy podejrzani są pracownikami rosyjskich służb specjalnych. – Była to skomplikowana operacja transgraniczna – dodał jedynie o otruciu w Salisbury.