Nowa plama na honorze Dublina

Rząd zapowiada wyjaśnienie tajemnicy grobu setek małych dzieci z zakonnego domu opieki dla kobiet.

Aktualizacja: 09.06.2014 02:06 Publikacja: 09.06.2014 02:00

Grób 796 dzieci. Policyjni eksperci badają miejsce pochówku obok byłego domu opieki w Tuam

Grób 796 dzieci. Policyjni eksperci badają miejsce pochówku obok byłego domu opieki w Tuam

Foto: PAP/EPA

Opodal dawnego domu dla „panien z dziećmi" w Tuam, który funkcjonował w latach 1925–1961, odkryto szczątki 796 małych dzieci pochowanych, czy raczej zakopanych, w nieoznaczonym dole.

Opisana 25 maja przez Allison O'Reilly,  dziennikarkę gazety „Irish Mail", sprawa dotyczy wydarzeń sprzed kilkudziesięciu lat, jednak stała się już na tyle głośna, że głos musiał zabrać rząd. W piątek irlandzki taoiseach (premier) Enda Kenny zapowiedział „pełne wyjaśnienie" okoliczności licznych zgonów podopiecznych sióstr z zakonu Najświętszego Serca (Bonsecour) w hrabstwie Galway.

Minister sprawiedliwości Frances Fitzgerald wydała już polecenie przeprowadzenia dochodzenia i przedstawienia rządowi kompetentnego raportu. Z kolei minister ds. dzieci Charlie Flanagan ma zlecić kontrolę, która powinna wykazać, czy sprawa z Tuam była odizolowanym przypadkiem, czy też podobne praktyki zdarzały się także w innych instytucjach. W Irlandii pod nadzorem zakonów działało w połowie XX w. dziesięć domów pomocy, do których odsyłano samotne matki, nieletnie dziewczyny w ciąży i „kobiety upadłe", którym zarzucano złe prowadzenie. Ich dzieciom często odmawiano chrztu i właściwej opieki, w razie śmierci trafiały do nieoznaczonych grobów.

Nie chodzi o podejrzenie zabójstwa, ale raczej o wykazanie skandalicznych zaniedbań i złej woli, bowiem przyczyną śmierci dzieci bywały zwykle trywialne i stosunkowo łatwo wyleczalne choroby, na które zapadały one z powodu głodzenia i braku właściwej opieki. Jeśli jednak się okaże, że odpowiedzialni za nadużycia jeszcze żyją, a prawo pozwala na pociągnięcie ich do odpowiedzialności, to przedstawiciele rządu nie wykluczają takiej ewentualności.

Dom cierpienia

Informacje o masowym pochówku w Tuam były znane już w latach 70. XX wieku, gdy na ludzkie kości natrafiło przypadkowo dwóch chłopców. Sprawą nie zajęły się ani władze, ani media – uznano, że to masowy pochówek po dawnej epidemii z połowy XIX wieku.

Dopiero współcześnie na fali licznych skandali związanych z nadużyciami wobec podopiecznych kościelnych instytucji charytatywnych historia domu z Tuam stała się przedmiotem zainteresowania mediów i zawodowych historyków. Po artykule w „Irish Mail" pojawiło się kilka innych publikacji świadczących o tym, że aż do połowy ubiegłego wieku los pochodzących z nizin społecznych panien z dzieckiem i ich dzieci był w Irlandii bardzo ciężki.

Warunki panujące w tych instytucjach opisała pod koniec zeszłego tygodnia Mari Tatlow-Steed, była wychowanka takiej instytucji prowadzonej przez zakon Najświętszego Serca w hrabstwie Cork odnaleziona przez dziennikarzy BBC w Filadelfii w USA. Z jej relacji wynika, że oddane pod opiekę sióstr zakonnych dzieci już na wstępie były selekcjonowane jako przydatne do oddania przybranym rodzicom albo posiadające wady, w rodzaju kalectwa, choroby, a nawet zbyt małej wagi. Te dzieci „drugiej kategorii" były traktowane źle, niekiedy wręcz okrutnie. Powszechne w ich wypadku było niedożywienie. O ile „lepsze" dzieci miały szanse trafienia do rodziców zastępczych, o tyle dzieci „gorsze" po osiągnięciu dorosłości w większości wypadków zasilały najniższe warstwy, często trafiając wręcz na margines społeczny.

Wstyd Kościoła

Sprawa domu opieki z Tuam to kolejny cios w reputację instytucji kościelnych w Irlandii, które z powodu licznych oskarżeń o wykorzystywanie seksualne i fatalne traktowanie podopiecznych instytucji charytatywnych, już od kilku lat borykają się z oskarżeniami, co z kolei przekłada się spadek zaufania społecznego do Kościoła.

Większość tych spraw dotyczy instytucji prowadzonych przez Kościół katolicki, choć zdarzały się także skargi na praktyki instytucji nadzorowanych przez protestantów (np. dwa lata temu Ministerstwo Sprawiedliwości wzięło pod lupę były dom pomocy Bethany Home w Dublinie).

Największy skandal w sprawie „dobroczynności" dotyczył tzw. pralni magdaleńskich. Chodzi o azyle dla kobiet prowadzone w Wielkiej Brytanii i Irlandii przez zakon sióstr magdalenek, których podopieczne zatrudniano najczęściej w pralniach. Pracowały tam  pod nadzorem, wykonując ciężką, prawie darmową pracę. Podobnie jak w przypadku Tuam niewygodna dla instytucji kościelnych prawda o pralniach wyszła na jaw po odkryciu w 1993 r. masowego grobu podopiecznych azylu w Dublinie, które zmarły wskutek chorób i złego traktowania. Głośny film dokumentalny telewizji Channel-4 ujawnił w 1998 r. wielką skalę nadużyć, wręcz niewolniczej pracy, a nawet wykorzystywania seksualnego.

Dopiero w 2013 r. powstał oficjalny rządowy raport, w którym wskazano, że praktyki porównywalne z obozami pracy były ułatwiane przez brak nadzoru i wręcz ciche przyzwoleniem władz Irlandii aż do lat 70. XX wieku.

Opodal dawnego domu dla „panien z dziećmi" w Tuam, który funkcjonował w latach 1925–1961, odkryto szczątki 796 małych dzieci pochowanych, czy raczej zakopanych, w nieoznaczonym dole.

Opisana 25 maja przez Allison O'Reilly,  dziennikarkę gazety „Irish Mail", sprawa dotyczy wydarzeń sprzed kilkudziesięciu lat, jednak stała się już na tyle głośna, że głos musiał zabrać rząd. W piątek irlandzki taoiseach (premier) Enda Kenny zapowiedział „pełne wyjaśnienie" okoliczności licznych zgonów podopiecznych sióstr z zakonu Najświętszego Serca (Bonsecour) w hrabstwie Galway.

Pozostało 89% artykułu
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 801
Świat
Chciał zaprotestować przeciwko wojnie. Skazano go na 15 lat więzienia
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 800
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 799
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 797
Materiał Promocyjny
Dzięki akcesji PKB Polski się podwoił