W tym roku z blisko 10 tys. zdających na aplikacje adwokacką, radcowską i notarialną dostało się ponad 4700 osób. Na taki szturm korporacje nie były przygotowane. Teraz mogą mieć poważne problemy.
- Byłem za otwarciem zawodów prawniczych, ale to, co się dzieje, to dramat - mówi Piotr Sendecki, wiceprezes Naczelnej Rady Adwokackiej.
W jego opinii aplikacja niedługo stanie się fikcją, bo obiecuje się coś, czego nie można spełnić, i jeszcze każe się za to płacić. Patronów, pod okiem których praktykują przyszli adwokaci i radcowie, jest bowiem stanowczo za mało. Trzeba znaleźć osoby, które będą miały nie tylko odpowiednie kompetencje, ale także możliwości organizacyjne niezbędne do przeprowadzenia patronatu. Nie jest on wprawdzie obowiązkowy, ale przekazuje aplikantom praktyczną wiedzę. - Nie umiem w tej chwili odpowiedzieć, jak sobie poradzimy z tym problemem -dodaje Sendecki.
Dobrej myśli jest z kolei Elżbieta Kwiatkowska-Falęcka, wiceprezes Krajowej Rady Radców Prawnych.
- Prawdopodobnie nie unikniemy sytuacji, w których jeden patron będzie miał pod opieką kilka osób, ale wystarczy dobra organizacja, aby nie okazało się to kłopotliwe.