Sejm pracuje nad jedną wersją poprawiającą przepisy, a Ministerstwo Sprawiedliwości przygotowuje już głębszą reformę planując wprowadzenie systemu tzw. państwowych egzaminów prawniczych.[b]Przedstawiciele MS podkreślają, że rozwiązania nad którymi obecnie radzi Sejm, są tymczasowe.[/b] Miałyby obowiązywać do czasu, kiedy rozpocznie się zasadnicza reforma. Mają też być zabezpieczeniem na wypadek, gdyby nie udało jej się wdrożyć na jesieni 2009 r.[b]Według projektu, egzamin wstępny na aplikacje w takiej "awaryjnej” sytuacji byłby łatwiejszy niż dziś.[/b] Test składałby się ze 150 pytań, aby zdać wystarczyłoby prawidłowo odpowiedzieć na 100 (dziś trzeba na 190 z 250). Kandydaci na trzy miesiące przed egzaminem z internetu dowiedzieliby się, jakie akty prawne będą podstawą pytań testowych.
[b]Przygotowywany państwowy egzamin I stopnia dopuszczający do aplikacji byłby zaś trudniejszy nie tylko od tego wersji złagodzonej, ale także od tego, który obowiązywał w roku 2008.[/b] Zgodnie z projektem ustawy, byłby wspólny dla wszystkich aplikacji: adwokackiej, radcowskiej i notarialnej.
Byłby to także test, ale sprawdzający nie tylko wiedzę, lecz także umiejętności prawnicze. Zawierać ma bowiem tzw. kazusy (70 pytań ma weryfikować umiejętność stosowania prawa i zasad jego wykładni oraz kwalifikowania stanów faktycznych). Przy czym inaczej niż dotychczas, [b]za złą odpowiedź egzaminowany dostawałby nie zero punktów, lecz jeden punkt ujemny. [/b]
A żeby zdać trzeba byłoby z 220 pytań zdobyć aż 150 pkt, z tego 40 za kazusy. Lecz to nie wszystko. Kandydaci będą wstępnie deklarować, na jakiej aplikacji chcieliby się szkolić. Ale to na jaką się dostaną i gdzie, może zależeć od ich wyniku na egzaminie. Pierwszeństwo w wyborze będą bowiem mieli najlepsi. [b]Może się zdarzyć, że najsłabszym zamiast upragnionej aplikacji adwokackiej w Warszawie, pozostanie tylko radcowska w Szczecinie.[/b]