Dziś ponad 700 kandydatów na notariuszy rozpoczyna dwudniowy egzamin. Najpierw będą musieli zmierzyć się z napisaniem opinii prawnej i tzw. małego aktu notarialnego. Drugiego dnia będą przygotują tzw. duży akt. Nie będą natomiast musieli rozwiązywać testu. W tym roku weszła bowiem w życie ustawa deregulacyjna, likwidująca testy na egzaminach prawniczych.

– To dla nas duża ulga –mówi jedna ze zdających egzamin w Warszawie, która też podchodziła do niego w ubiegłym roku. – Można bowiem przygotowywać się do zadań rzeczywiście związanych z wykonywaniem czynności notarialnych. Nie trzeba już uczyć się na pamięć ustaw z długiej listy – dodaje. Podkreśla, że trudno przewidzieć, która część egzaminu może być trudniejsza. – Rok temu mały akt sprawił mi dużą trudność, także dlatego, że tego samego dnia jest do napisania opinia prawna i po prostu później zostaje mało czasu – mówi kandydatka ze stolicy.

Dotychczas egzamin notarialny miał najgorsza zdawalność spośród wszystkich egzaminów prawniczych. Z sukcesem kończy go bowiem co roku około 40 proc. Tymczasem adwokacki i radcowski zdaje odpowiednio –  70–80 proc. kandydatów.

Dlatego większość tych, którzy dziś do niego przystępują, już wcześniej próbowała szczęścia. Zdaje bowiem 661 aplikantów, ale tylko 250 w tym roku ukończyło aplikację. 83 osoby korzystają z przepisów pozwalających podejść do egzaminu bez aplikacji, to m.in. doktorzy nauk prawnych lub osoby z doświadczeniem w pracy w kancelarii.

Ustawa deregulacyjna zlikwidowała także asesurę. Oznacza to, że po zdanym egzaminie można założyć własną kancelarię albo zostać zastępcą innego notariusza i pracować w jego kancelarii.