To rekord, tak samo jak rekordowa była liczba 14 tys. zdających absolwentów prawa. Spełniły się nadzieje tych, którzy po ubiegłym roku, kiedy zdało ledwie kilkanaście procent, oczekiwali, że tym razem śruba zostanie odkręcona. Zapowiadało to zresztą już uchwalone w lutym złagodzenie ustawowych rygorów egzaminacyjnych. Mało kto jednak się spodziewał aż tak daleko idącego otwarcia, najwięksi optymiści liczyli, że zda 40 – 50 proc., jak dwa lata temu.
[srodtytul]Egzamin ułatwiony[/srodtytul]
– Te wyniki z pewnością są efektem zmiany przepisów. Zmienił się charakter egzaminu, który był przedtem wyłaniającym najlepszych kandydatów konkursem z wysoko ustawioną poprzeczką, a stał się wstępnym testem sprawdzającym kompetencje – komentuje dobre wyniki Iwona Kujawa, dyrektor Departamentu Nadzoru nad Aplikacjami w Ministerstwie Sprawiedliwości. – Kandydaci dokładnie wiedzieli, czego się uczyć, ponieważ wykaz aktów prawnych opublikowaliśmy cztery i pół miesiąca przed egzaminem.
Jej zdaniem poskutkowało również obniżenie z 76 proc. do 66 proc. minimalnego progu punktów wymaganych do zaliczenia testu (zamiast 250 pytań i wymaganych 190 prawidłowych odpowiedzi było 150 pytań i wystarczyło 100 poprawnych). Skrócono także czas egzaminu z czterech do dwóch i pół godziny. Wreszcie nie bez wpływu było usunięcie ze wspólnego (po raz pierwszy) testu adwokacko-radcowskiego zagadnień z prawa finansowego. – W zeszłym roku większość osób poległa na podatkach – przyznaje dyrektor Kujawa.
Swoje zrobiły także „przyjazne” pytania. Młodzi prawnicy mówili reporterom „Rz”, że nie były zbyt trudne, dotyczyły kwestii zasadniczych, a nie marginalnych, nie zahaczały o orzecznictwo sądowe. Niektórzy oceniali testy wręcz jako łaskawe.