Tegoroczne egzaminy odbywały się od 29 czerwca do 2 lipca. – Wzięło w nich udział 455 osób, z tego pozytywny wynik osiągnęło 241 z odbytą aplikacją i 18 bez aplikacji – poinformował Michał Stępniewski, dziekan Okręgowej Izby Radców Prawnych w Warszawie. – Wśród zdających przeważały kobiety (56,7 proc.).
Najwięcej zdających było w wieku od 30 do 34 lat (116 mężczyzn i 123 kobiety). Z danych wynika też, że lepszą średnią ocen miały osoby, które odbyły aplikację. Dlaczego było tak źle?
W opinii dziekana na wyniki egzaminów wpływ miało przede wszystkim to, że część zadań egzaminacyjnych nie była jednoznaczna i mogła budzić wątpliwości interpretacyjne. Brakowało także precyzyjnych kryteriów oceniania kandydatów. W rezultacie poszczególne komisje oceniały różnie i stąd się biorą tak duże rozbieżności w wynikach.
Podobnego zdania jest Maciej Bobrowicz, prezes Krajowej Rady Radców Prawnych. – Egzamin końcowy był prawdziwą ruletką. To, czy się zda, czy nie, zależało od tego, do jakiej komisji się trafiło – twierdzi. – Nie ma jeszcze wyników ze wszystkich okręgów. Z tych, które już mamy, wynika, że są takie, gdzie zdali wszyscy. Tak było np. w Olsztynie i Lublinie. Były i takie, gdzie odsetek osób, które nie zdały, był wysoki, np. w Bydgoszczy nie zaliczyło 36 proc.
Rada OIRP w Warszawie chce się zwrócić do ministra sprawiedliwości (za pośrednictwem Krajowej Rady Radców Prawnych) o zmianę w przepisach. [b]Warszawski samorząd proponuje powrót do zasad z lat poprzednich, a mianowicie do tego, by egzaminy przeprowadzały okręgowe izby,[/b] czyli podmioty, które prowadziły także aplikację. Zdaniem dziekana Stępniewskiego samorząd radcowski nie może bowiem ponosić odpowiedzialności za działania, na które nie ma pełnego wpływu.