Ustawa wprowadziłaby system dwóch państwowych egzaminów prawniczych. Pierwszy, zdawany przez absolwentów prawa, byłby przepustką na aplikację lub do zawodu doradcy prawnego. Obiema drogami poprzez dwa i pół roku aplikacji lub praktykowanie doradztwa przez pięć lat można byłoby, po zdaniu drugiego egzaminu, zdobyć uprawnienia adwokata czy radcy.
Projektowane zasady rekrutacji na aplikacje byłyby skomplikowane i trudniejsze dla zdających niż dzisiejsze. Ale o wiele większe emocje wywołują rozwiązania dotyczące doradców. [b]Po zdaniu egzaminu, uzyskaniu wpisu na listę i ubezpieczeniu się od odpowiedzialności cywilnej będą oni mogli udzielać porad, sporządzać opinie, pisma procesowe i umowy, występować przed organami administracji oraz sądami rejonowymi (z wyjątkiem spraw rodzinnych, opiekuńczych i karnych)[/b].
To właśnie pomysł nadania doradcom sądowych" kompetencji najbardziej niepokoi prawników z korporacji radców i adwokatów. Ściślej rzecz biorąc, to że jak mówił poseł Witold Pahl, przedstawiający projekt wprowadziłby on na rynek usług prawnych ograniczoną konkurencję.
[srodtytul]Argument trybunalski[/srodtytul]
Wrócił zarzut niezgodności z konstytucją. Trybunał Konstytucyjny już w 2006 r. stwierdził w dwóch orzeczeniach dotyczących zawodów prawniczych, że absolwenci prawa mogą wykonywać jednie drobne usługi doradcze, występowanie zaś przed sądem do takich, zdaniem korporacji, nie należy. Projektowane uprawnienia doradców krytykował Maciej Bobrowicz, prezes Krajowej Rady Radców Prawnych, twierdząc, że nie będą oni należycie przygotowani, by z nich właściwie korzystać w interesie klientów.
Bez żenady proponuje się uchwalenia niekonstytucyjnego przepisu wtórował wiceprezes KRRP Dariusz Sałajewski.