Rosnące ceny, galopująca inflacja i nadciągające widmo kryzysu finansowego coraz poważniej odbijają się na kondycji polskich przedsiębiorców. Wiele firm nawet z wieloletnim stażem zamyka się, a niektóre stoją na krawędzi bankructwa. Nie wszystkie mają świadomość, że nieprzemyślana likwidacja działalności czy beztroskie czekanie na upadłość może się skończyć słonym rachunkiem od fiskusa dla samego podatnika, a nierzadko także dla osób zarządzających firmą.
Czubek góry lodowej
Z danych firmy analitycznej MGBI wynika, że od początku 2022 r. stopniowo rośnie liczba wniosków o ogłoszenie upadłości. W trzecim kwartale w stosunku do drugiego był to wzrost o 15 proc. Krzysztof J. Musiał, doradca podatkowy, partner w kancelarii Musiał i Partnerzy, uważa, że to czubek góry lodowej.
– Ceny, zwłaszcza prądu i gazu, stale mocno idą w górę, a rządowe propozycje wsparcia dla małych i średnich biznesów to kropla w morzu potrzeb. Zamrożenie cen prądu nie zastopuje złego trendu, bo oznacza tylko tyle, że ich rachunki za energię zamiast dziesięć razy, wzrosną trzykrotnie. Cen innych towarów i usług to nie zmieni ani nie zastopuje – mówi Krzysztof J. Musiał. Do tego spodziewa się zmasowanych kontroli związanych z wprowadzeniem tzw. Polskiego Ładu, co pogłębi problem na początku przyszłego roku.
– To może dobić firmy, dlatego spodziewam się, że fala upadłości jest dopiero przed nami – mówi Krzysztof J. Musiał.
Doradcy zwracają uwagę na poważne ryzyka podatkowe likwidacji czy upadłości firmy i mają sposoby, żeby je zminimalizować.