Są spore obawy o inflację. NBP twierdzi, że nie widzi problemu i nie powinniśmy się spodziewać podwyżek stóp. Z projekcji inflacji wynika, że NBP widzi ją w tym roku na poziomie 3,1 proc., zaś w przyszłym poniżej 3 proc., bliżej celu inflacyjnego.
Nasza prognoza na 2021 r. jest trochę niższa, ale dostrzegam wyraźne ryzyko wyższej inflacji związane z dynamiką cen paliw. Będziemy rewidować prognozę, jak poznamy inflację styczniową i lutową. Jest też duża niepewność związana z tym, jak zmienił się koszyk inflacyjny w 2020 r., który GUS zrewiduje na podstawie badań budżetów gospodarstw domowych. Oszacowane przez nas zmiany w tym koszyku wskazują, że inflacja styczniowa wyniosła 2,5 proc. Jeśli tak będzie, to uwzględniając silniejszy, niż oczekiwaliśmy, wzrost cen ropy, trzeba będzie podnieść prognozę inflacji w 2021 r. bliżej 3 proc.
W tej chwili i w najbliższych kwartałach istotny wkład do inflacji będą miały czynniki o charakterze administracyjnym, a więc w istocie podażowym. Są słynne śmieci (ponad 50-proc. wzrost opłat w ubiegłym roku), które kontrybuowały znacząco do wskaźnika inflacji. Kolejne podwyżki opłat są wprowadzane. Drugi element to inflacja energetyczna. Utrzyma się wysoki wzrost cen energii elektrycznej. Mamy też drożejące paliwa. Polityka pieniężna nie powinna na to reagować, chyba że doprowadzi to do silnego wzrostu presji płacowej i wtórnych efektów inflacyjnych. Na razie takich sygnałów nie ma, ale RPP z pewnością będzie to monitorować.
Są jeszcze podwyżki covidowe. W 2021 r. wzrosły ceny niektórych usług ze względu na wzrost kosztów prowadzenia działalności gospodarczej wymuszony przez pandemię. Tu będziemy mieć do czynienia z efektem wysokiej bazy, więc inflacja powinna się obniżać.
Nie mam poczucia, że mamy w Polsce problem wysokiej inflacji. Prawdopodobnie w tym roku ukształtuje się ona powyżej celu inflacyjnego NBP, ale ze względu na jej strukturę na razie nie ma powodu, żeby na to reagować w postaci zaostrzenia polityki pieniężnej. Jeżeli poszlibyśmy w kierunku ostrych podwyżek stóp procentowych, to przy oczekiwanej bierności EBC skończyłoby się to silną aprecjacją kursu złotego.