Ani w jednym, ani w drugim sztabie wyborczym kandydatów, którzy za dwa tygodnie będą walczyć o Pałac Prezydencki, nie ma poczucia rozczarowania czy niedosytu. Sztabowcy przekonują, że udało im się osiągnąć założenia, które sobie postawili. Politycy PO zwracają uwagę, że Rafał Trzaskowski – tak jak chcieli – ma „3 z przodu". Co jest dla nich kluczem? To, o czym w swoim wyborczym wystąpieniu tuż po ogłoszeniu exit poll Ipsos mówił prezydent Warszawy Rafał Trzaskowski.

– Ponad 58 procent naszego społeczeństwa chce zmiany. Będę waszym kandydatem! – mówił Trzaskowski tuż po ogłoszeniu sondażowych wyników. I chwilę później ruszył na spotkania z wyborcami m.in. do Wołomina i Zegrza.

Co może zdecydować o tym, że kandydat KO zostanie prezydentem, mimo że przegrał w I turze? Jak wynika z naszych rozmów, PO liczy przede wszystkim na to, że w wyrównanej II turze przekona do siebie wyborców z zagranicy. Druga grupa to wyborcy Krzysztofa Bosaka, którzy mogą przeważyć szalę – jeśli Trzaskowskiemu uda się ich do siebie przekonać. Poza tym PO liczy na jeszcze większą mobilizację w miastach, której w niedzielę zabrakło.

Sztabowcy prezydenta Andrzeja Dudy – który również tuż po wieczorze wyborczym ruszył w Polskę (był m.in. w Strzelcach w woj. łódzkim) – też są zadowoleni. Przede wszystkim z tego, że udało się osiągnąć cel, jakim było zdobycie większej niż dziesięcioprocentowa przewaga prezydenta nad Rafałem Trzaskowskim. PiS liczy na to, że to zdemobilizuje wyborców opozycji i przynajmniej w części nie pójdą oni na wybory. Z analiz PiS wynika też, że prezydent Andrzej Duda ma jeszcze rezerwy wśród wyborców, którzy w I turze nie głosowali. Liczą także na przejęcie części elektoratu konkurencji, przede wszystkim Krzysztofa Bosaka i Władysława Kosiniaka-Kamysza. Podkreślają też, że to Trzaskowski musi zdobyć całą pulę poparcia u swoich niedawnych konkurentów, a to będzie bardzo trudne. Bitwa będzie zaciekła. O sukcesie lub porażce może zdecydować jedna błędna decyzja sztabów.