We wtorek resort klimatu przekaże zaktualizowany projekt krajowej strategii energetycznej do dalszych prac w rządzie. W porównaniu z poprzednią wersją z końca 2018 r., przygotowaną przez ówczesnego ministra energii Krzysztofa Tchórzewskiego, zakłada on szybsze wycofywanie się ze spalania węgla, zwłaszcza brunatnego.

– Chcemy, by transformacja została przeprowadzona w sposób odpowiedzialny, a więc z jednej strony rynkowy, a z drugiej racjonalny, uwzględniający wszystkie koszty – podkreśla Michał Kurtyka, minister klimatu. Dokument wytycza dwa scenariusze – dla umiarkowanego i szybkiego wzrostu kosztów emisji CO2. – Pierwszy z nich powstał jeszcze w 2018 r. i dziś wydaje się już nierealny. Tak więc idziemy drugim scenariuszem, choć ostatecznie możemy się znaleźć gdzieś pomiędzy wyznaczonymi widełkami – wyjaśnia Kurtyka.

Oba scenariusze różnią się przede wszystkim udziałem węgla w produkcji energii elektrycznej. Według tej drugiej, bardziej realnej ścieżki do 2030 r. udział ten sięgnie 37 proc., a w 2040 r. już tylko 11 proc. Poprzednia wersja zakładała osiągnięcie 56 proc. udziału węgla w 2030 r. i 28 proc. w roku 2040. Dziś z węgla powstaje w Polsce ponad 70 proc. energii elektrycznej. Na transformację regionów górniczych Polska ma pozyskać 60 mld zł z funduszy europejskich.

Filarem nowego systemu będzie morska energetyka wiatrowa (8 –11 GW do 2040 r. za 130 mld zł) i energetyka jądrowa (6–9 GW za 150 mld zł). Celem jest uzyskanie co najmniej 23 proc. udziału OZE w finalnym zużyciu energii brutto w 2030 r. Przełoży się to na 32-procentowy udział zielonych instalacji w produkcji energii elektrycznej. Rozwój OZE i energetyki jądrowej przyniesie 300 tys. nowych miejsc pracy.

Nowa wersja polityki energetycznej zostanie przedstawiona w czwartek górniczym związkom zawodowym.