Trzy możliwe wyjścia z wyborczego klinczu

Teoretycznie jest kilka rozwiązań obecnego zapętlenia, niezależnie od tego, czy głosowanie będzie klasyczne czy korespondencyjne.

Aktualizacja: 07.05.2020 08:32 Publikacja: 06.05.2020 20:25

Trzy możliwe wyjścia z wyborczego klinczu

Foto: Fotorzepa, Robert Gardziński

Pierwsze z tych wyjść to lansowane przez stronę rządową przesunięcie głosowania na 17 lub 23 maja. Druga opcja pozostająca w grze: ogłoszenie stanu klęski żywiołowej, co spowoduje automatyczne wydłużenie kadencji prezydenta i wybory najwcześniej późną jesienią – za czym optuje opozycja. Trzecia to rezygnacja z głosowania w maju, stwierdzenie nieważności wyborów przez Sąd Najwyższy i konstytucyjnie uregulowane ponowne wybory z głosowaniem pod koniec lipca.

Marszałek szuka podkładki

Obóz władzy nie wierzy już w możliwość przeprowadzenia wyborów w najbliższą niedzielę, 10 maja. Dowodzi tego pytanie marszałek Sejmu Elżbiety Witek do PKW, czy ta mogłaby przeprowadzić głosowanie tego dnia. Dostała już odpowiedź, że nie jest możliwe ani zorganizowanie wyborów, ani ich przeprowadzenie.

Problem, jaki mamy, to zatem kiedy miałyby się one odbyć i czy ma to być tylko odsunięcie samego głosowania, czy ponowne wybory.

Czytaj także: Czy PiS przeprowadzi wybory w tradycyjny sposób?

Intencje PiS, czyli krótkie przesunięcie wyborów jeszcze w maju, potwierdza drugie zapytanie marszałek skierowane w środę do TK, czy ewentualne przesunięcie przez nią terminu wyborów o tydzień czy na 23 maja (zachowujące wskazany w konstytucji 75-dniowy odstęp od końca kadencji prezydenta Andrzeja Dudy) będzie zgodny z konstytucją czy nie. I chociaż większość konstytucjonalistów przypomina, że TK od ponad 20 lat nie ma prawa wykładania konstytucji, to nierzadko przemycał on wykładnię w tzw. wyrokach zakresowych, co więcej, w tym pytaniu chodzi raczej o rodzaj podkładki, by nie powiedzieć alibi, dla przesunięcia wyborów. Podobne upoważnienie dla marszałek jest wprost zamieszczone w ustawie o głosowaniu korespondencyjnym, ale nie wiemy, czy zostanie ona przyjęta.

Klęska lub nowa elekcja

Druga droga to ogłoszenie przez rząd stanu klęski żywiołowej do 30 dni, co musiałoby nastąpić najpóźniej 9 maja. To zaś automatycznie zawiesiłoby wybory i pozwoliło do nich wrócić najwcześniej we wrześniu (90 dni po ustaniu stanu klęski). Nie wiadomo jednak, czy miałyby one być tylko dokończone, czyli odbyłoby się tylko głosowanie, czy powinny być prowadzone na nowo, poczynając od zgłaszania kandydatów, czego PiS i prezydent najwyraźniej nie chcą. Przedłużenie stanu klęski żywiołowej wymagałoby już zgody Sejmu i tym bardziej odwlekałoby wybory.

Jest wreszcie stosunkowo proste przesunięcie wyborów bez ogłaszania stanu nadzwyczajnego, i to już na drugą połowę lipca, a więc jeszcze przed końcem kadencji prezydenta Dudy, czyli 6 sierpnia. Otóż gdyby wybory nie odbyły się 10 maja, wystarczy, że Izba Kontroli Nadzwyczajnej Sądu Najwyższego stwierdzi ich nieważność, a wtedy marszałek Sejmu dostanie konstytucyjną podstawę i obowiązek zarządzenia nowych wyborów w ciągu 60 dni od jej decyzji.

– Wybory to nie tylko głosowanie. Wymagają zbadania przez SN. Gdy nie dojdzie do głosowania, stwierdzenie ich nieważności jest naturalne i otwiera prostą drogę do wyznaczenia ponownego terminu wyborów – mówi „Rz" sędzia SN Wiesław Kozielewicz, były szef PKW.

Są też eksperci, jak sędzia TK w stanie spoczynku i były szef PKW Wojciech Hermeliński, którzy uważają, że w razie nieprzeprowadzenia głosowania marszałek Sejmu, nie oglądając się na SN, powinna niezwłocznie zarządzić ponowne wybory, ale od samego początku kalendarza, a tego PiS najwyraźniej się obawia.

Prawne i faktyczne przeszkody

Na razie wiadomo, że na drodze do głosowania piętrzy się szereg prawnych i organizacyjnych przeszkód.

Zwraca na nie uwagę w swej odpowiedzi dla marszałek Witek szef PKW sędzia Sylwester Marciniak, który odpowiadał, kiedy Senat pracował jeszcze nad ustawą, nie był więc wtedy (i nadal nie jest) ustalony stan prawny, czy wybory będą prowadzone drogą korespondencyjną czy tradycyjną, zresztą niedawno znacznie zmienioną.

– A dla sprawnego i rzetelnego przeprowadzenia wyborów niezbędny jest czas na zaplanowanie i wdrożenie procedur wyborczych, i muszą być one wcześniej znane organom i podmiotom uczestniczącym w procesie wyborczym, np. komitetom wyborczym. Poza tym do ewentualnego szerokiego głosowania korespondencyjnego niezbędne będzie powołanie gminnych komisji wyborczych, co byłoby niemożliwe w ciągu dwóch dni.

Nie byłoby raczej natomiast kłopotów z kandydatami, bo – jak mówił w Senacie sędzia Marciniak – do „starych" komisji zgłosiło się 130 tys. osób, a nowe, które by je zastąpiły, potrzebują tylko 25 tys.

Brakuje jednak czasu.

Pierwsze z tych wyjść to lansowane przez stronę rządową przesunięcie głosowania na 17 lub 23 maja. Druga opcja pozostająca w grze: ogłoszenie stanu klęski żywiołowej, co spowoduje automatyczne wydłużenie kadencji prezydenta i wybory najwcześniej późną jesienią – za czym optuje opozycja. Trzecia to rezygnacja z głosowania w maju, stwierdzenie nieważności wyborów przez Sąd Najwyższy i konstytucyjnie uregulowane ponowne wybory z głosowaniem pod koniec lipca.

Pozostało 90% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Sądy i trybunały
Łukasz Piebiak wraca do sądu. Afera hejterska nadal nierozliczona
Praca, Emerytury i renty
Czy każdy górnik może mieć górniczą emeryturę? Ważny wyrok SN
Prawo karne
Kłopoty żony Macieja Wąsika. "To represje"
Sądy i trybunały
Czy frankowicze doczekają się uchwały Sądu Najwyższego?
Materiał Promocyjny
Jak kupić oszczędnościowe obligacje skarbowe? Sposobów jest kilka
Sądy i trybunały
Rośnie lawina skarg kasacyjnych do Naczelnego Sądu Administracyjnego