Nie ma więc mowy o tym, aby zarząd i przedstawiciele 5,4 tys. pilotów zasiedli do negocjacji, bo Cockpit twierdzi „że nie ma nad czym dyskutować" i czeka na poprawę warunków. Zarząd proponował podwyżkę płac o 4,4 proc. rozłożoną na kilka lat, oraz zgodę, aby nowo przyjmowani piloci otrzymywali takie same warunki odpraw emerytalnych, jak  zatrudnieni od wielu lat, w tym możliwość wcześniejszego odejścia na emeryturę i do czasu nabycia pełnych praw otrzymywali 80 proc. ostatniej pensji. Postawiono jednak warunek : podwyższenie wieku emerytalnego z 59 na 60 lat. Teraz Cockpit czeka na kolejny ruch ze strony pracodawcy, zapewniając jednakże, że zawiązek nie zamierza uciekać się do strajku,  jako do metody nacisku.

Takiej gwarancji nie ma natomiast w należącej do Lufthansy linii niskokosztowej - Eurowings.  zaostrzenie protestu  od początku października zapowiada personel pokładowy przewoźnika. W tym przypadku związkowcy starają się wynegocjować nowe warunki pracy od dwóch lat. Po raz ostatni załamały się one na początku mijającego tygodnia po tym, jak zarząd zaczął się wycofywać ze złożonych już obietnic. - W tej sytuacji nie możemy już wykluczyć akcji strajkowej w Eurowings - powiedział Nicolaey Baublies, główny negocjator ze strony związku zawodowego UFO.

Eurowings operuje z Niemiec 23 maszynami i  gdyby doszło do protestu i połączenia wykonywane tymi samolotami byłyby zagrożone w przypadku, gdyby  doszło do akcji strajkowej. Rzecznik przewoźnika nie ukrywa jednak, że zarząd głęboko wierzy w sukces negocjacji. - Jesteśmy przekonani, że rozmowy w każdej chwili mogą zostać wznowione- mówił w sobotę. Personel pokładowy  Eurowings  ma  odrębne porozumienie płacowe od tego, które obwiązuje w Lufthansie oraz w Germanwings, gdzie nowy układ zbiorowy został przyjęty latem 2016.