Harley-Davidson ogłosił w 2018 r. plan przemienienia ze Stanów produkcji motocykli przeznaczonych dla Europy, aby unikać unijnych ceł retorsyjnych w reakcji na cła administracji na stal i aluminium. Prezydent Trump zagroził firmie z Milwaukee, Wisconsin obłożeniem jej wyższymi podatkami, zwiększeniem importu motocykli innych producentów i zaapelował o bojkot jednośladów Harleya.

Teraz zmienił zdanie, nazwał unijne cła nieuczciwymi, ale nie podał żadnych szczegółów planowanego odwetu. "Takie to nieuczciwe wobec USA. Odwzajemnimy się!" - cytuje Reuter jego wpis na Twitterze.

W najbliższą sobotę ma podróżować po Wisconsin w ramach kampanii przygotowań do swej reelekcji w 2020 r. Przedstawiciele Białego Domu nie zareagowali na prośbę o wypowiedź na temat planowanych działań prezydenta, gdy Unia i Stany przygotowują się do ważnych rozmów. Producent motocykli też milczał.

Wojny handlowe prowadzone przez Trumpa zwiększyły jedynie kłopoty producenta kultowych motocykli, któremu coraz trudniej zachęcać młodszych fanów do ich kupowania. Najbardziej popularne były w latach 60. I 70. Wcześniej w tym roku Harley podał, że retorsyjne cła Unii będą go kosztować 100-120 mln dolarów w bieżącym roku. Ich stawka wzrosła w czerwcu z 6 do 31 proc., a w 2021 r. dojdzie do 56 proc. Chiny podniosły podobnie cło z 30 do 56 proc.

Harley poinformował też o lepszym bilansie I kwartału od oczekiwanego. Zysk netto zmalał o 26,7 proc. do 127,9 mln dolarów, obroty o 12,3 proc. do 1,19 mld, z grubsza zgodnie z prognozami, ale zysk na akcję wyniósł 98 centów wobec zakładanych 65 przez analityków. Sprzedaż motocykli nadal maleje, w Stanach o 4,2 proc., w Europie o 2,1 proc.