Szczepłek: Fabiański – triumf piłkarza dyskretnego

Pierwszy raz w wielkich turniejach o losie naszej drużyny decydowały rzuty karne.

Aktualizacja: 26.06.2016 20:10 Publikacja: 26.06.2016 19:29

Szczepłek: Fabiański – triumf piłkarza dyskretnego

Foto: Fotorzepa, Waldemar Kompała

Pięciu Polaków wykonało je perfekcyjnie, Szwajcar spudłował, dając nam awans.

Skala trudności z każdym meczem rośnie, więc tym razem na zwycięstwo trzeba było zapracować szczególnie. Zmieniły się też zasady. Już nie wystarczy się bronić, żeby zdobywać punkty. Trzeba strzelać bramki, by wygrać, bo remis awansu nie daje.

Polacy wywiązali się z tego zadania przyzwoicie. Wiadomo, że awans zmusza do łagodnych recenzji, bo cel został osiągnięty. Ale wszyscy widzieliśmy, że trochę szczęśliwie.

Nadal gramy niemal perfekcyjnie w obronie, dając sobie w kolejnych meczach radę z przeciwnikami, prezentującymi zróżnicowane umiejętności i style. Gdyby nie fenomenalny strzał Xherdana Shaqiriego, którego nie obroniłby żaden bramkarz świata, nadal mielibyśmy czyste konto.

Łukasz Fabiański kolejny raz udowodnił, że należy do czołówki światowej. Co najmniej w trzech sytuacjach to on ratował nam skórę. Cieszy mnie to osobiście, ponieważ Fabiański jest normalnym młodym człowiekiem, nieszukającym rozgłosu, nieszpanującym tatuażami, samochodami czy dziewczyną lub żoną celebrytką. Jest bohaterem boiska, a nie tabloidów. Broni w rękawicach, na których obok polskiej flagi nosi napis „Jasiu". To imię jego syna, który urodził się tuż przed Bożym Narodzeniem.

Podobnym typem jest Jakub Błaszczykowski. Jeśli tacy ludzie stają się bohaterami wygranego meczu, to cieszę się nie tylko jako ich rodak, ale dziennikarz opisujący reprezentantów Polski od ponad 40 lat i znający różne typy zawodników.

Jest się z czego cieszyć. Adam Nawałka wygrywa, jego konsekwencja przynosi efekty. Nawet Krzysztof Mączyński, podający piłkę do najbliższego partnera i niewiele tej reprezentacji dający, jest w niej potrzebnym ogniwem.

Ale są też problemy. Nikt nie ośmiela się mieć pretensji do Roberta Lewandowskiego, ale on sam jest wystarczająco mądry i doświadczony, by wiedzieć, że niewiele dzieje się po jego myśli. To, że środkowy napastnik  jest poniewierany przez obrońców, wiadomo nie od dziś. Zwłaszcza tak groźny jak on. Ale do tej pory Lewandowski jakoś dawał sobie z obrońcami radę. Teraz mu to nie wychodzi nie tylko dlatego, że ma prawo być zmęczony, ale również dlatego, że nie pomagają mu partnerzy.

Lewandowski w Bayernie nie cofa się w kierunku środka boiska, bo nie musi tego robić. Inni są od tej pracy. We Francji szuka piłki, gdyż rzadko ją dostaje.

Arkadiusz Milik, teoretycznie najbliżej ustawiony partner, ucieka gdzieś na bok, z czego nic nie wynika ani dla niego, ani dla Lewandowskiego. Zapatrzeni w talent Milika i jego szybkość jakoś nie mamy odwagi powiedzieć, że jego technika pozostawia bardzo dużo do życzenia. Ma dużo sytuacji, jednak procent zmarnowanych jest zdecydowanie zbyt wysoki.

Polacy dobrze mecz zaczęli, potem do głosu doszli Szwajcarzy, my zdobyliśmy bramkę, oni dążyli do wyrównania i udało się to im. Polacy zapracowali na awans, uzyskali go tyleż zasłużenie, co szczęśliwie. Kolejny mecz powinien być w naszym wykonaniu lepszy.

Pięciu Polaków wykonało je perfekcyjnie, Szwajcar spudłował, dając nam awans.

Skala trudności z każdym meczem rośnie, więc tym razem na zwycięstwo trzeba było zapracować szczególnie. Zmieniły się też zasady. Już nie wystarczy się bronić, żeby zdobywać punkty. Trzeba strzelać bramki, by wygrać, bo remis awansu nie daje.

Pozostało 88% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Sport
WADA walczy o zachowanie reputacji. Witold Bańka mówi o fałszywych oskarżeniach
Sport
Czy Witold Bańka krył doping chińskich gwiazd? Walka o władzę i pieniądze w tle
Sport
Chińscy pływacy na dopingu. W tle walka o stanowisko Witolda Bańki
Sport
Paryż 2024. Dlaczego Adidas i BIZUU ubiorą polskich olimpijczyków
sport i polityka
Wybory samorządowe. Jak kibice piłkarscy wybierają prezydentów miast