Trump wygrywa, Paryż się cieszy

W Europie, gdzie mało kto cieszy się z wyboru Donalda Trumpa, jest tylko jeden sportowy wyjątek: Francuzi uznali, że w tej sytuacji igrzyska olimpijskie w Paryżu w roku 2024 są prawie pewne.

Publikacja: 13.11.2016 20:50

Trump wygrywa, Paryż się cieszy

Foto: AFP

Francuska stolica od lat kandyduje bezskutecznie (szczególnie bolesna była porażka z Londynem rywalizacji o igrzyska 2012), a teraz jedynym poważnym kontrkandydatem Paryża jest Los Angeles. Pozostający formalnie na placu boju Budapeszt, praktycznie się nie liczy.

Kalifornia w wyścigu kandydatów o Biały Dom opowiedziała się wyraźnie za Hillary Clinton, a mer Los Angeles, demokrata Eric Garcetti twierdzi, że Międzynarodowy Komitet Olimpijskie (MKOl) dwa razy zastanowi się zanim odda igrzyska krajowi rządzonemu przez Trumpa. Prezydent MKOl Niemiec Thomas Bach w trakcie kampanii wyborczej wypowiedział słowa, które można zinterpretować jako wyraz niechęci wobec prezydenta elekta. Bach mówił o samolubnym świecie i ludziach, którym  wydaje się, że są lepsi od innych, gdy Trump wygłaszał swe tyrady przeciwko Meksykanom i muzułmanom.

Los Angeles organizowało już igrzyska dwukrotnie w latach 1932 i 1984, a te drugie zapisały się w historii jako jedyne w całości finansowane ze środków prywatnych. Ich bossem był Peter Ueberroth, który stał się gwiazdą, bo zarobił pomimo bojkotu imprezy przez ówczesne kraje socjalistyczne ze Związkiem Radzieckim na czele (wystartowali tylko Chińczycy i Rumuni).

Kolejną sprawą ważną dla sportu jest walka z korupcją i farmakologicznym dopingiem. W obu Stany Zjednoczone odgrywają kluczową rolę. Skandalu w Światowej Federacji Piłkarskiej (FIFA) i upadku Seppa Blattera by nie było, gdyby nie akcja departamentu sprawiedliwości USA. To właśnie amerykańskie śledztwo we współpracy z władzami Szwajcarii (tam znajduje się siedziba FIFA) doprowadziło do zatrzymań wielu skorumpowanych działaczy piłkarskich. Dochodzenie wciąż trwa i od determinacji amerykańskich władz zależy jak i kiedy się zakończy. Przestępcy chyba nie mogą liczyć na pobłażliwość. Kierującą śledztwem za kadencji Baracka Obamy prokurator generalną Lorettę Lynch zastąpi były mer Nowego Jorku Rudy Giuliani, znany pogromca nowojorskich gangsterów w latach osiemdziesiątych.

Po latach przymykania oka Ameryka ostatnio zaczęła też poważną antydopingową krucjatę. Karier lekkoatletki Marion Jones i przede wszystkim kolarza Lance’a Armstronga nie złamały kontrole, lecz zdecydowana akcja agend podległych państwu. Jeśli Ameryka wytrwa w tej determinacji, będzie to dobrym sygnałem dla świata sportu.

Sport jako biznes zawsze był Donaldowi Trumpowi bliski, usiłował on zorganizować ligę amerykańskiego futbolu alternatywną wobec potężnej National Football League (NFL), chciał by kolarski wyścig Tour de Trump był amerykańskim odpowiednikiem Tour de France, ale to się nie udało. Dostrzegł też wielką szansę zarobku jaką może być zawodowy boks w połączeniu z hazardem w kasynie i tu poszło mu lepiej. To Trump sprowadził wielkich bokserów do położonego blisko Nowego Jorku Atlantic City. Jak sam przyznaje uczynił to, gdy badania dowiodły, że kibice przybywający, by zobaczyć walkę pięściarzy, grają chętniej niż inni i w te dni zyski kasyn są rekordowe. Szczególnie bliskie związki połączyły Trumpa z Mike Tysonem, który za pomoc w trudnych latach, gdy trafił do więzienia, odwdzięczył się teraz poparciem kandydata republikanów w walce o prezydenturę. Wywołało to ogromne zdziwienie, Tyson objeżdża przecież świat obnosząc się ze swą skruchą za dawne błędy, wspominał o przejściu na wiarę muzułmańską i musiał wiedzieć, że Trump niechętnie widział czarnoskórych w swych budynkach, gdy był nowojorskim rekinem nieruchomości. Stare sprawy okazały się jednak ważniejsze.

Jeśli chodzi o futbol rozumiany po europejsku, USA starają się o mundial w roku 2026, była mowa o wspólnej kandydaturze z Meksykiem (FIFA odniosła się do tego projektu z aprobatą). Trudno to sobie wyobrazić teraz, po tym co Trump mówił o Meksykanach w trakcie kampanii wyborczej. Pierwszą karę za plan budowy muru na granicy Amerykanie już ponieśli. W eliminacjach do mundialu 2018 przegrali z Meksykiem 1:2 w Columbus (Ohio), co meksykańscy kibice świętowali ze łzami w oczach.

 

Francuska stolica od lat kandyduje bezskutecznie (szczególnie bolesna była porażka z Londynem rywalizacji o igrzyska 2012), a teraz jedynym poważnym kontrkandydatem Paryża jest Los Angeles. Pozostający formalnie na placu boju Budapeszt, praktycznie się nie liczy.

Kalifornia w wyścigu kandydatów o Biały Dom opowiedziała się wyraźnie za Hillary Clinton, a mer Los Angeles, demokrata Eric Garcetti twierdzi, że Międzynarodowy Komitet Olimpijskie (MKOl) dwa razy zastanowi się zanim odda igrzyska krajowi rządzonemu przez Trumpa. Prezydent MKOl Niemiec Thomas Bach w trakcie kampanii wyborczej wypowiedział słowa, które można zinterpretować jako wyraz niechęci wobec prezydenta elekta. Bach mówił o samolubnym świecie i ludziach, którym  wydaje się, że są lepsi od innych, gdy Trump wygłaszał swe tyrady przeciwko Meksykanom i muzułmanom.

Pozostało 80% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Sport
WADA walczy o zachowanie reputacji. Witold Bańka mówi o fałszywych oskarżeniach
Sport
Czy Witold Bańka krył doping chińskich gwiazd? Walka o władzę i pieniądze w tle
Sport
Chińscy pływacy na dopingu. W tle walka o stanowisko Witolda Bańki
Sport
Paryż 2024. Dlaczego Adidas i BIZUU ubiorą polskich olimpijczyków
sport i polityka
Wybory samorządowe. Jak kibice piłkarscy wybierają prezydentów miast