Prof. Bogusław Banaszak - konstytucjonalista, były przewodniczący Rady Legislacyjnej
Każdy podręcznik prawa mówi o domniemaniu zgodności z konstytucją każdej ustawy. Odnosi się to także do nowej ustawy o Trybunale Konstytucyjnym. Dopóki nie zostanie uznana za niezgodną z konstytucją, obowiązuje i powinna być stosowana. Dlatego też przy badaniu tej ustawy powinien być stosowany nowy tryb procedowania – łącznie z 13-osobowym składem orzekającym. Nie widzę podstaw do twierdzenia, że część sędziów nie jest dopuszczona do orzekania. Czy jest gdzieś w obowiązującym akcie prawnym opisana taka procedura niedopuszczenia do orzekania? Jeśli jej nie ma, to nie można domniemywać kompetencji organów, w tym przypadku prezesa TK, i dawać mu prawa do dopuszczania lub niedopuszczania wybranych przez Sejm i zaprzysiężonych przez prezydenta sędziów do orzekania.
Jeśli ustawa zostaje uznana przez TK za niezgodną z konstytucją, ten wskazuje, kiedy takie orzeczenie wchodzi w życie. Czasem jest to dzień ogłoszenia, czasem późniejszy. Tak może być również w tym przypadku. Dopóki jednak nie ma takiego orzeczenia, ustawa powinna być stosowana.
dr Ryszard Piotrowski - konstytucjonalista
Jeśli pozwolimy na to, by Sejm tworzył reguły, które nie będą mogły być oceniane pod kątem zgodności z konstytucją, to dojdzie de facto do zmiany ustawy zasadniczej w pozakonstytucyjnym trybie. Trzeba ocenić, jaka procedura powinna być stosowana przy badaniu przez Trybunał nowej ustawy o TK. Kluczowy jest tu przepis, który przewiduje bezpośrednie działanie nowej ustawy. Ta norma, rozumiana zgodnie z konstytucją, nie może pozbawiać Trybunału zdolności oceniania zgodności przepisów z ustawą zasadniczą. Zwłaszcza jeśli dotyczy to nowelizacji ustawy o TK. Gdybyśmy bowiem przyjęli, że ustawodawca może tworzyć nowe reguły funkcjonowania Trybunału i nakazać mu stosowanie tych reguł bez możliwości oceny ich zgodności z konstytucją, to oznaczałoby, że konstytucja dopuszcza możliwość istnienia ustawy, która nie podlega ocenie zgodności z postanowieniami ustawy zasadniczej. W szczególności mogłoby to oznaczać, że ustawodawca zlikwiduje lub zawiesi kontrolę konstytucyjności poprzez nadanie przepisowi mocy obowiązującej od dnia ogłoszenia. Czy może tak zrobić? To właśnie będzie musiał ocenić Trybunał w tej sprawie.
prof. Andrzej Bałaban - konstytucjonalista
Skoro ustawa weszła w życie, to trzeba ją stosować. Nie da się jej ominąć, ma ona domniemanie konstytucyjności. Nie jest możliwe stosowanie w działalności Trybunału Konstytucyjnego samej konstytucji. Ustawę zasadniczą współstosuje się z ustawą. Poza tym, konstytucja nie określa trybu działania Trybunału, nie wskazuje, jaki skład powinien orzekać. Ten określony jest w ustawie i powinien zostać zastosowany. Samoistnie konstytucję stosuje się tylko wtedy, gdy bada się zgodność z nią ustawy. Gdybyśmy przyjęli inne rozwiązanie i założyli, że stosuje się samą konstytucję, to zakwestionowalibyśmy potrzebę istnienia ustaw, które uzupełniają i rozwijają jej postanowienia. Dlatego są niezbędne. Oceniam tę kwestię wyłącznie z prawnego, nie politycznego punktu widzenia. Dla oponentów może to być przykre, jednak prawo reguluje te zagadnienia właśnie w taki sposób.
Jerzy Stępień - były prezes Trybunału Konstytucyjnego
Rozważanie, jaki tryb powinien zastosować Trybunał, oceniając nową ustawę o TK, jest jak zastanawianie się, ile diabłów się zmieści na główce szpilki. Władze nie chcą się liczyć z orzeczeniami Trybunału. Nie ukrywają tego, więc tego typu proceduralne rozważania nie mają większego znaczenia. Nie jest możliwe zbadanie konstytucyjności nowej ustawy o Trybunale Konstytucyjnym zgodnie z jej przepisami. Wprowadza ona niemożliwy do zastosowania skład 13-osobowy, podczas gdy umocowanie do orzekania tylko dziesięciu sędziów nie budzą dziś wątpliwości. Wprowadza też konieczność rozpatrywania spraw w kolejności ich wpływu do TK, co także właściwie uniemożliwia zajęcie się nową ustawą. To, co się dzieje, wymyka się jakiejkolwiek analizie prawniczej. Prof. Andrzej Zoll powiedział, że 19 listopada, gdy przyjęto pierwszą nowelę ustawy o TK za rządów PiS, skończyło się państwo prawa. Widzimy dziś, że to nie koniec zmian, sytuacja staje się coraz gorsza.