W wywiadzie dla portalu Onet.pl sędzia Dariusz Mazur mówił o tym, co na opuszczeniu Unii Europejskiej przez Polskę straciłby wtedy przysłowiowy "Kowalski" mający sprawę w sądzie.

- Dziś UE wyznacza pewne wspólne standardy w zakresie domniemania niewinności, obowiązku informacyjnego sądu w stosunku do jego "klientów", czyli osób mających sprawę w sądzie. Wymusza też sposoby traktowania w postępowaniach karnych osób szczególnie wrażliwych - dzieci, osób niepełnosprawnych, etc. To zakreśla choć minimalne standardy - wymienia.

Zaznacza, że poza Unią nie znalazłby się nikt, kto mógłby dopilnować przestrzegania tych zasad. - Mielibyśmy wolną amerykankę, jeśli chodzi o sposób traktowania ludzi w sądach - przekonuje.

Sędzia podkreśla, że potężnym problemem stałoby się także ściganie obywateli Polski, którzy popełnili przestępstwo, a przebywają poza granicami kraju. - Bez ENA ściągnięcie do Polski obywatela naszego kraju, który ma zarzuty, a przebywa za granicą stałoby się potwornie trudne. Z ENA to kilkanaście, niekiedy maksymalnie kilkadziesiąt dni. Gdyby wróciła procedura ekstradycji, każda taka sprawa trwałaby pewnie około roku, co najmniej - wyjaśnia rzecznik "Themis".