Rz: Zbigniew Ziobro skierował do TK wniosek o zbadanie, czy traktat o funkcjonowaniu UE jest zgodny z polską konstytucją. Co pan na to?
Dariusz Mazur: Mówiąc metaforycznie, Polska, przystępując do drużyny, jaką jest Unia Europejska, zgodziła się, że arbitrem głównym w sprawach spornych będzie Trybunał Sprawiedliwości UE. Teraz, kiedy piłka zbliżyła się do naszego pola karnego, minister sprawiedliwości rękami polskiego TK próbuje wyłączyć arbitra głównego od oceny rozgrywki. Trudno sobie wyobrazić, aby pozostałe drużyny, oraz arbiter główny zgodziły się na takie naruszenie reguł gry. Uwzględnienie tego wniosku przez TK oznaczałoby, że Polska kwestionuje traktat o funkcjonowaniu Unii Europejskiej. Byłoby to równoznaczne z kwestionowaniem naszego członkostwa.
To pana zdaniem oczywisty skutek?
Dla mnie jako prawnika to niepojęte. Wygląda na to, że nasz TK ma zadecydować o tym, że Polska częściowo wypisuje się spod jurysdykcji TSUE, a więc łamie art. 267 TFUE. Nie mam wątpliwości, co pozytywna decyzja TK będzie oznaczała. W razie niekorzystnego dla rządu orzeczenia TSUE władza wykonawcza stwierdzi, że go nie uznaje. Wynika z tego, że chcemy być w Unii, ale kwestionujemy jedną z jej podstawowych zasad: niezależność i apolityczność wymiaru sprawiedliwości.
Minister sprawiedliwości i inni politycy podnoszą, powołując się np. na orzeczenie niemieckiego Trybunału Federalnego, że organy unijne nie są uprawnione do oceny organizacji wymiaru sprawiedliwości państw członkowskich. Jak pan ocenia te argumenty?