Jacek Przygucki: Czy delegacja demoralizuje sędziego

Usiłuje się nam, sędziom delegowanym w ostatnim czasie do Ministerstwa Sprawiedliwości, przypisać zaangażowanie polityczne, a także bezwarunkową akceptację, jeśli nie afirmację każdego poglądu wypowiadanego przez polityka obecnego obozu władzy – polemizuje sędzia Jacek Przygucki.

Aktualizacja: 17.09.2016 15:23 Publikacja: 17.09.2016 08:04

Jacek Przygucki: Czy delegacja demoralizuje sędziego

Foto: Fotorzepa, Marian Zubrzycki

Z uwagą przeczytałem artykuł z 7 września Aleksandra Tobolewskiego „Zmiana dobra, bo nasza?", w którym odnosi się do rozwiązania w 2011 r. zespołu ds. poprawy funkcjonowania sądownictwa SSP Iustitia (dalej: zespół). Autor ubolewa, że nikt nie chciał wykorzystać jego prac – ani Ministerstwo Sprawiedliwości, ani Sejm.

Jednocześnie na ostatnim Nadzwyczajnym Kongresie Sędziów 3 września 2016 r. w Warszawie padło wiele gorzkich słów pod adresem sędziów delegowanych do pracy w Ministerstwie Sprawiedliwości, zwłaszcza z ust sędziego Igora Tulei, przy aplauzie z sali, a w jednej z uchwał przyjęto postulat całkowitego zakazu delegowania sędziów do ministerstwa.

Co łączy te tematy? Nie chcę stawiać się w wyjątkowym świetle, ale chyba ja.

Ironią jest, że to ja byłem szefem zespołu ds. poprawy funkcjonowania sądownictwa Iustitii, a teraz jestem na delegacji w Ministerstwie Sprawiedliwości.

Nikt nas nie słuchał

Ja jednak swoich poglądów nie zmieniłem. Od początku swojej aktywności społecznej, tj. od 2009 r. na forum sędziów, następnie w SSP Iustitia (do 2013 w zarządzie głównym, w latach 2013–16 w komisji rewizyjnej) opowiadałem się za rozmową i możliwością współpracy z pozostałymi dwiema władzami, i to niezależnie od tego, że nikt mi wówczas delegacji nie proponował ani się o nią nie ubiegałem.

Byłem i jestem przekonany, że i sami sędziowie powinni się włączyć w poprawianie wymiaru sprawiedliwości. Efektem tego była moja działalność w zarządzie Iustitii i kierowanie zespołem.

Zespół, którym miałem zaszczyt kierować (bo przecież jego praca nie była tylko moją zasługą), przygotował wiele propozycji i rozwiązań.Od ograniczenia kognicji przez zmiany procedur po propozycje zmian organizacyjnych. W ramach projektu „Sąd dla obywatela" przeprowadziliśmy konferencję, na której zaprezentowaliśmy część naszych prac, a także wydaliśmy kilka publikacji. Przygotowaliśmy też projekt zmian kodeksu postępowania karnego mających na celu usprawnienie procedury karnej. Nasze opracowania przekazaliśmy zarówno MS, jak i do Sejmu. Osobiście wraz z Anną Adamską-Gallant i prezesem Maciejem Strączyńskim zabiegaliśmy w parlamencie, by wzięto je pod uwagę i skierowano do dalszych prac. Deklarowaliśmy gotowość współpracy i rozmów merytorycznych, przynajmniej w obszarach, w których takie porozumienie byłoby możliwe. Niestety bez odzewu. Ponieważ trwało to przez dłuższy czas, na mój wniosek (niejako też w geście protestu) zarząd Iustitii rozwiązał zespół. Jakiś jednak jego dorobek pozostał. Niektóre pomysły się zdezaktualizowały, inne nie.

I teraz przejdę do drugiej części artykułu. W chwili obecnej od około siedmiu miesięcy jestem na delegacji w MS, którą zaproponował mi obecny podsekretarz stanu Łukasz Piebiak. Razem od lat współpracowaliśmy w Iustitii i mieliśmy w wielu sprawach podobne poglądy. Zdecydowałem się na przyjęcie tej oferty właśnie dlatego, że nikt wcześniej nie chciał słuchać naszego głosu – głosu sędziów praktyków – a teraz pojawiła się realna szansa.

Tak, „tylko szansa", ale to i tak lepsze niż opiniowanie czy rzucanie pomysłów do szuflady.

Ostatnio także Rafał Puchalski – założyciel forum sędziów .pl i do niedawna członek zarządu Iustitii, podzielił mój pogląd, decydując się w sierpniu na delegację do MS.

W ramach departamentu sądów, w którym pracuję, od niedawna funkcjonuje wydział do spraw usprawnienia sądów powszechnych, w którym wspólnie z innymi delegowanymi sędziami pracujemy nad projektami mającymi usprawnić sądownictwo. Wykorzystujemy też opracowania rozwiązanego zespołu Iustitii. W chwili obecnej skupiamy się nad pomysłami ograniczenia kognicji, jak też poprawy i uproszczenia procedur cywilnej i karnej. Prawie wszyscy członkowie wydziału, a także wiceminister Łukasz Piebiak i ja jesteśmy członkami Iustitii. Nie oznacza to, że w pracach tych reprezentujemy stowarzyszenie sędziów. Nie. Nie zostaliśmy delegowani przez Iustitię, ale zachowaliśmy te pomysły i ideały, jakie mieliśmy wcześniej, przed delegacją. Nie traktuję delegacji w kategorii awansu czy stałego zatrudnienia, lecz jako czasowe zadanie i zamierzam wrócić do pracy orzeczniczej.

Próbujemy przedstawić nasze pomysły, sędziów praktyków i przekonać do nich decydentów. Nie jestem naiwny i zdaję sobie sprawę, że nie każdy nasz pomysł zyska akceptację. Jeśli jednak nawet część uda się zrealizować, będę zadowolony.

Wspólny interes

Usiłuje się nam, sędziom delegowanym ostatnio (bo przecież sędziowie są w MS od wielu lat, gdy władzę sprawowały różne partie polityczne), przypisać zaangażowanie polityczne, a także bezwarunkową akceptację, jeśli nie afirmację każdego poglądu wypowiadanego przez polityka obecnego obozu władzy.

Tymczasem mnie nikt, proponując delegację, o poglądy nie pytał i nie pyta. Swoją pracę ograniczam do próby merytorycznego przedstawiania propozycji na poprawę sądownictwa. Jako sędzia byłem i jestem apolityczny, a swoje poglądy jako obywatel realizuję jedynie przy urnie wyborczej.

Myślę, że nam, sędziom delegowanym, a pogardliwie nazywanym przez niektórych „urzędnikami" i ministrowi sprawiedliwości oraz politykom powinno zależeć na usprawnieniu sądownictwa. Korzyść możemy odnieść wszyscy – my, i oni, ale co najważniejsze, obywatele.

Już teraz w ramach prac, o których pisałem wcześniej, w MS funkcjonują grupy robocze, gdzie w gronie sędziów delegowanych i urzędników MS, a także sędziów praktyków, zrzeszonych w Iustitii i niezrzeszonych, dyskutujemy wspólnie nad pomysłami .

W sierpniu zarząd Stowarzyszenia Sędziów Polskich Iustitia zwrócił się do ministra sprawiedliwości z propozycją rozmów. Dlaczego więc tu jest gotowość do rozmów i współpracy, a odmawia się tego sędziom delegowanym, niejako od wewnątrz?

Nie mogę zapewnić, że każda uwaga środowiska sędziowskiego zostanie przyjęta, bo i nie zależy to tylko ode mnie. Mogę jednak obiecać, że w granicach moich kompetencji z uwagą się nad nimi pochylimy.

Na koniec. Znam krytyczne poglądy części środowiska sędziowskiego na nadzór MS nad sądownictwem i sędziami delegowanymi. Nie zamierzam nikogo do swoich racji przekonywać.

Również jako współorganizator okrągłego stołu dla Sądownictwa przychylałem się do poglądu iż lepszym rozwiązaniem jest nadzór nad sądownictwem np. pierwszego prezesa SN. Skoro jednak TK nadzoru ministra nie uznał za niekonstytucyjny, a żadna partia polityczna (również te, które są dziś w opozycji, a przed 2015 r. były u władzy – tu chciałbym przytoczyć słowa jednego z sędziów na kongresie 3 września „że nie sztuka dbać o niezawisłość sędziowską gdy jest się w opozycji ale sztuka, gdy jest się u władzy") nie była zainteresowana zmianą, to dopóki nadzór MS istnieje, dopóty uważam za celowe istnienie instytucji sędziów delegowanych. Jest to jednak moja osobista opinia i jedyne, o co mógłbym prosić, to o ocenę indywidualną każdego z nas. Za to, co zrobiliśmy. A nie za sam fakt bycia na delegacji.

Personalna niechęć

Nie wydaje mi się sensowna propozycja niektórych, by sędzia na czas delegacji zrzekał się funkcji sędziego. To nic ie da, bo i tak w tym czasie nie możemy wykonywać funkcji orzeczniczych, a niekiedy delegacja trwa krótko– kilka miesięcy, a nie lat i byłby to duży problem organizacyjny. Chciałbym jeszcze przypomnieć, że niezrozumiałe jest dla mnie obecne, nad wyraz surowe i negatywne stanowisko Iustitii – odnośnie do sędziów delegowanych. Na zjeździe Iustitii w 2013 r. w Toruniu zapadła uchwała, że nie można łączyć jedynie funkcji w zarządzie i komisji rewizyjnej z delegowaniem do ministerstwa ( do czego ja i wiceminister L. Piebiak i R. Puchalski się zastosowaliśmy, składając swoje mandaty z chwilą delegowania). Nie było mowy o całkowitym zakazie delegacji dla sędziów, a wcześniejsze prace zespołu ustrojowego postulowały jedynie ograniczenie ich ilości i czasu trwania delegacji czy możliwości powtórzenia po stosownym okresie karencji w sądzie. Nie mogę oprzeć się wrażeniu, że negatywne stosunek zaprezentowany na kongresie sędziów do sędziów delegowanych jest raczej wynikiem niechęci personalnej do sędziów którzy tam ostatnio razem z Ł. Piebiakiem przyszli. Szkoda.

Próbujmy działać wspólnie (przynajmniej w niektórych obszarach). I w gronie polityków będących u władzy, i w opozycji, w gronie urzędników i sędziów delegowanych do MS, w gronie wszystkich sędziów oraz teoretyków prawa. Może razem nam coś wyjdzie. Nie tylko słowa. Oby.

Autor jest sędzią Sądu Okręgowego w Suwałkach, obecnie delegowany do MS, zastępca dyrektora departamentu sądów, organizacji i analiz wymiaru sprawiedliwości

Z uwagą przeczytałem artykuł z 7 września Aleksandra Tobolewskiego „Zmiana dobra, bo nasza?", w którym odnosi się do rozwiązania w 2011 r. zespołu ds. poprawy funkcjonowania sądownictwa SSP Iustitia (dalej: zespół). Autor ubolewa, że nikt nie chciał wykorzystać jego prac – ani Ministerstwo Sprawiedliwości, ani Sejm.

Jednocześnie na ostatnim Nadzwyczajnym Kongresie Sędziów 3 września 2016 r. w Warszawie padło wiele gorzkich słów pod adresem sędziów delegowanych do pracy w Ministerstwie Sprawiedliwości, zwłaszcza z ust sędziego Igora Tulei, przy aplauzie z sali, a w jednej z uchwał przyjęto postulat całkowitego zakazu delegowania sędziów do ministerstwa.

Pozostało 93% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Nieruchomości
Trybunał: nabyli działkę bez zgody ministra, umowa nieważna
Materiał Promocyjny
Wykup samochodu z leasingu – co warto wiedzieć?
Praca, Emerytury i renty
Czy każdy górnik może mieć górniczą emeryturę? Ważny wyrok SN
Prawo karne
Kłopoty żony Macieja Wąsika. "To represje"
Sądy i trybunały
Czy frankowicze doczekają się uchwały Sądu Najwyższego?
Materiał Promocyjny
Jak kupić oszczędnościowe obligacje skarbowe? Sposobów jest kilka
Sądy i trybunały
Łukasz Piebiak wraca do sądu. Afera hejterska nadal nierozliczona