- To jest taka fikcja, jak w "Roku 1984" (książka George'a Orwella - red.) gdzie Ministerstwo Prawdy zajmowało się propagandą, Ministerstwo Pokoju - wojną. A Krajowa Rada Sądownictwa ma tyle wspólnego z sądownictwem, że je niszczy, a osoby które tam zasiadają, są po prostu grabarzami niezależności sądów i niezawisłości sędziów - ocenił sędzia Igor Tuleya w TVN24.

Jego zdaniem w polskim sądownictwie "wszystko zmierza w złym kierunku" i dlatego sędziowie powinni "aktywnie uczestniczyć w życiu publicznym, obywatelskim" i brać udział w zgromadzeniach w obronie sądów. - My bronimy wartości, nie konkretnych osób czy stołków - zaznaczył. - To gest solidarności z osobami, które bronią tych samych wartości, które są nam bliskie - wyjaśnił sędzia. - To jest również pokazanie, że nie jest prawdą, że my walczymy o "koryta".

Przypomnijmy, iż Krajowa Rada Sądownictwa wydała w czwartek opinie w sprawie 12 sędziów SN, którzy ukończyli 65 lat, ale chcą nadal orzekać. Oświadczenia woli pozostania na stanowisku z powołaniem na podstawę prawną nowej ustawy o SN złożyło dziewięciu sędziów. W siedmiu kolejnych oświadczeniach sędziowie nie powołali się na te przepisy. Spośród tych siedmiu czterech – Krzysztof Cesarz, Przemysław Kalinowski, Andrzej Siuchniński, Józef Szewczyk – złożyło je po terminie.

Maciej Mitera, rzecznik KRS, tuż po posiedzeniu poinformował, że sędziowie: Zbigniew Myszka, Anna Kozłowska, Bogumiła Ustjanicz, Rafał Malarski oraz Marian Kocon, uzyskali pozytywną opinię KRS. Pozostali sędziowie: Józef Iwulski, Jerzy Kuźniar, Stanisław Zabłocki, Maria Szulc, Anna Owczarek, Jacek Gudowski i Wojciech Katner – negatywną.

Teraz prezydent podejmie ostateczne decyzje, co dalej z sędziami, bo opinie KRS nie są dla niego wiążące.