Teraz w Galerii Arcydzieł wystawiamy piękny obraz wybitnego XVII-wiecznego malarza holenderskiego Jacoba van Loo z biblijną sceną znalezienia Mojżesza w koszyku nad Nilem. Na razie mamy go w kilkumiesięcznym depozycie. Bardzo chcielibyśmy go kupić, cena jest okazyjna, liczymy na subwencję z ministerstwa. W tym wypadku konkurujemy z ważnym muzeum amerykańskim, ale to my mamy zagwarantowane pierwszeństwo.
Prof. Wojciech Fałkowski: Teraz Zamek Królewski powinien kupować najwybitniejsze dzieła, które muszą kosztować miliony
Jak Zamek pozyskuje pieniądze i finansuje zakupy?
Pieniądze mieliśmy do tej pory przede wszystkim z Ministerstwa Kultury i z rezerwy premiera. A drobniejsze kwoty z wpływów własnych ze sprzedaży biletów. Obowiązującego w Polsce mecenatu państwowego bardzo nam zazdroszczą za granicą, na przykład na Litwie, gdzie Zamek Wielkich Książąt Litewskich w Wilnie musi sobie radzić całkowicie sam, korzystając albo z darów, albo z wpływów za bilety, co wyklucza kupowanie drogich dzieł.
Ale u nas muzealnicy zawsze twierdzą, że pieniędzy z mecenatu państwowego jest za mało. Można udoskonalić ten system?
Wielka sztuka wymaga wielkich pieniędzy. Moim zdaniem system finansowania powinien pozostać taki, jak do tej pory, to znaczy każde muzeum powinno zabiegać o zakup samodzielnie, poddając upatrzone dzieło analizie ekspertów własnych i zewnętrznych, występując do ministerstwa o dotację. Uważam, że tego systemu nie da się scentralizować. Natomiast kwota na te zakupy na pewno powinna być zwiększona.
Polska jest wyjałowiona z wybitnych dzieł sztuki przez swoją historię. Straciliśmy ich ogromnie dużo, najpierw w czasie potopu szwedzkiego, później podczas konfliktów z początku XVIII stulecia. Następnie przyszły rozbiory, konfiskaty dóbr prywatnych i państwowych, potem obie wojny światowe, zwłaszcza ta druga, podczas której dokonano ogromu zniszczeń, a także kradzieży. A przecież każdy zakup Zamku Królewskiego jest inwestycją w zasób kultury w Polsce. Powiększamy kolekcję Zamku, ale ona pozostaje częścią polskich zbiorów posiadanych przez ogół obywateli.
Zamek szuka innych źródeł finansowania, np. Uccello zakupiony został z dotacji ministerstwa i przy udziale spółek państwa. W tym drugim przypadku to jeszcze mecenat czy już sponsoring?
Spółki Skarbu Państwa rzeczywiście bardzo nam pomogły i będziemy chcieli tę współpracę odnowić. To jest rodzaj sponsoringu. Korzystnego dla nas, ale także dla drugiej strony, bo wiąże się z promocją własnej marki. Reklama na Zamku zwiększa rozpoznawalność sponsora, przynosząc mu wymierne finansowe korzyści.
Tylko w 2022 roku Zamek dzięki pozyskanym pieniądzom z różnych źródeł kupił około 500 obiektów.
Rzeczywiście, to były duże zakupy, którymi wzbogaciliśmy ekspozycje stałe i stworzyliśmy nowe galerie. W tej chwili na rynku sztuki pojawia sporo interesujących obiektów i warto to wykorzystać, bo te możliwości nie będą trwały wiecznie.
Uważam, że teraz Zamek powinien kupować najwybitniejsze dzieła, które muszą kosztować drogo – powyżej 1 mln euro, a te najważniejsze osiągają ceny nawet kilku milionów euro.
„Rafael. Piękno renesansu” będzie pierwszą wystawą Rafaela w Polsce w historii muzealnictwa. „Spodziewamy się trzęsienia ziemi”
Na październik Zamek zapowiada mocne przeżycia – otwarcie wystawy „Rafael. Piękno renesansu” .
Będzie to pierwsza wystawa Rafaela w Polsce w całej historii muzealnictwa z 17 dziełami samego mistrza – obrazami i rysunkami oraz pracami innych artystów z jego kręgu, pochodzącymi głównie z włoskich muzeów, m.in. z Muzeów Watykańskich. Spodziewamy się trzęsienia ziemi, bo wystawa z mistrzem tej rangi zawsze ściąga powszechną uwagę.
Dzieła na międzynarodowe wystawy pozyskujemy głównie dzięki osobistym kontaktom, podobnie jak np. wcześniej „Chłopca gryzionego przez jaszczurkę” Caravaggia z Fundacji Roberto Longhiego we Florencji czy „Narcyza” tego artysty z Galerii Borghese w Rzymie.
Kontakty na pewno bardzo się liczą, ale niewątpliwie również wielkie dzieła we własnej kolekcji, które można zaoferować do wypożyczeń. Mamy coś więcej poza Rembrandtami?
Oto chodzi, że razem z Rembrandtami mamy nie więcej niż z pół tuzina arcydzieł tej klasy. Należą do nich wymienione wyżej największe z naszych ostatnich zakupów, no i może jeszcze „Cud wyprowadzenia wody ze skały” Jacopa Bassano, który właśnie jedzie na wystawę do Helsinek.
Do Wiednia jesienią pojedzie „Dziewczyna w ramie obrazu” Rembrandta.
Całe pielgrzymki przyjeżdżały do nas z Kunsthistorisches Museum, żeby uzyskać ten obraz na otwieraną w październiku wystawę „Rembrandt – Hoogstraten. Colour and Illusion”. Będzie jej znakiem rozpoznawczym i zaproszeniem do tego pokazu. W Wiedniu już widziałem plakaty z portretem rudowłosej dziewczyny Rembrandta z Zamku Królewskiego.
Współczesność niesie jednak także zupełnie nieoczekiwane wyzwania. Czy w czasie wojny w Ukrainie Zamek udziela pomocy w ochronie jej zabytków?
Najpierw mieliśmy wystawę „Geniusz Lwowa” z dziełami z Lwowskiej Narodowej Galerii Sztuki im. Borysa Woźnickiego i Lwowskiego Muzeum Historycznego. Sporo z nich nadal u nas pozostaje, bo tu jest bezpieczniej. Przyjechało też prawie 40 obiektów z Muzeum Chanenków w Kijowie i teraz przeprowadzamy ich badania i konserwację. Obiekty te zostaną pokazane na wystawie z okazji polskiej prezydencji w Unii Europejskiej w grudniu tego roku.
Zamek Królewski nie poprzestaje tylko na sztuce dawnej, coraz częściej prezentuje też sztukę współczesną. To moda czy nowy muzealny trend?
Prezentując sztukę współczesną, chcemy poszerzyć krąg osób zainteresowanych Zamkiem. Sami także jesteśmy ciekawi, jak sztuka współczesna prezentuje się w starych wnętrzach. A czasem bywa to obowiązek wobec historii Zamku, jak otwierana w czerwcu na zakończenie jubileuszu 50-lecia wystawa Władysława Hasiora. Nawiązuje ona do pierwszej wystawy Hasiora – jeszcze w surowych murach dopiero co odbudowanego Zamku w 1974 roku – pełnej dramatyzmu i drapieżności wbrew wszelkim wcześniejszym założeniom estetycznym w sztuce. Tą wystawą spłacamy dług wobec ludzi, którzy tworzyli Zamek po decyzji o jego odbudowie.
Niedawno oglądaliśmy również na Zamku rzeźby Magdaleny Abakanowicz oraz wystawę „Sztuka widzenia. Nowosielski i inni”, co dało pretekst do retrospektywy polskiej sztuki XX i XXI wieku. Czy taka programowa rozpiętość nie jest jednak „wszystkoizmem”, konkurującym z innymi muzeami?
Odpowiem Kochanowskim z jego autobiograficznej fraszki „Do gór i lasów”: „Taki był Proteus, mieniąc się to w smoka,/ To w deszcz, to w ogień, to w barwę obłoka”.
Zamek musi być różnobarwny, mieć różne oblicza, żeby ściągać uwagę, nie uchybiając swojej pozycji i roli, którą ma odgrywać. Nie może być skostniały, jednowymiarowy i wyłącznie nastawiony na jeden typ sztuki. Ma iść w każdym kierunku, zachowując własną tożsamość.
Długo przy Zamku stała współczesna „Ikaria” – rzeźba Igora Mitoraja, ale potem znikła. Jeśli w Paryżu w sąsiedztwie Petite Palais o architekturze z czasów belle epoque może stać rzeźba Jeffa Koonsa z bukietem balonowych tulipanów, to dlaczego w Warszawie nie mogliśmy mieć antykizującego Mitoraja przy Zamku Królewskim…
Chcieliśmy ją kupić, bo świetnie się wpisywała w dziedziniec Pałacu pod Blachą. Niestety, nie mieliśmy pieniędzy…
Niedawno „The Art Newspaper” informował, że wśród setki najpopularniejszych światowych muzeów znajdują się też dwa polskie. Wawel i Zamek Królewski w Warszawie. Zamek usytuował się na 25. pozycji.
To nas nie zadawala, chcemy być w pierwszej dziesiątce, ale nie kosztem poziomu. Publiczność trzeba przyciągać przede wszystkim jakością i rozmachem działań.
Jakie ma pan marzenia?
Moim marzeniem jest doprowadzenie do takiej pozycji Zamku, która będzie porównywalna z najlepszymi placówkami na świecie. A z wystaw chciałbym zrealizować duży projekt związany z twórczością Rembrandta we współpracy z muzeami holenderskimi.
Prof. dr hab. Wojciech Fałkowski (ur. 1952 r.) jest historykiem mediewistą, profesorem Uniwersytetu Warszawskiego. Z Uniwersytetu Warszawskiego został zwolniony z powodu zaangażowania w akcję pomocy robotnikom fabryki w Ursusie po proteście w czerwcu 1976 r. Był członkiem Komitetu Obrony Robotników, pozostając bezrobotnym do czasu powstania Solidarności. W latach 1993–2001 pełnił funkcję sekretarza generalnego Polskiego Komitetu ds. UNESCO. W latach 2008–2012 wykładał na Uniwersytecie Paryskim (Sorbona) jako profesor gościnny. Jest wieloletnim przewodniczącym Stałego Komitetu Polskich Mediewistów, a także od 1994 r. redaktorem naczelnym międzynarodowego rocznika naukowego „Quaestiones Medii Aevi Novae”.
„Chłopiec gryziony przez jaszczurkę” Caravaggia z Fundacji Roberto Longhiego we Florencji. Jedno ze światowych arcydzieł pokazywanych w Zamku Królewskim
Foto: Fundacja Roberto Longhiego we Florencji